| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Gospodarka - Finanse > Wieje drożyzną znad Tamizy
Rekordowe podwyżki cen benzyny sprawiają, że życie w Anglii staje się coraz droższe. Więcej niż kilka miesięcy temu zapłacimy za wino, mięso, banany, gaz i wczasy. Czy Polaków na Wyspach czeka więc cenowa apokalipsa?

Ekonomiści coraz głośniej mówią o cenowym szoku w Anglii. Galopujące opłaty za litr benzyny powodują, że drożeją usługi i transport. Do tego niski kurs funta i wyjątkowo słabe zbiory spowodowały, że Anglicy podczas zakupów muszą znacznie głębiej sięgnąć do swoich portfeli. Ceny niektórych produktów biją nienotowane do tej pory rekordy. Analitycy z MySupermarket.co.uk, którzy monitorują wahania na rynku spożywczym, obliczyli, że przeciętna rodzina wyda w supermarkecie od 750 do 1000 funtów więcej na zakupy niż rok temu. Najszybciej drożeją niektóre owoce, szczególnie banany, także chleb, mięso i uwielbiane przez Anglików wina.

Drogo nie tylko w supermarketach
Rosnące z tygodnia na tydzień ceny artykułów spożywczych to efekt gorszych światowych zbiorów kukurydzy i soi – głównego składnika pasz dla zwierząt. Dotyczy to głównie Stanów Zjednoczonych, które na cały świat wysyłają 70 proc. kukurydzy i 40 proc. soi. Chiquita zaopatrująca m.in. Anglię w banany – potentat na tym rynku – podniosła ceny tych owoców o jedną trzecią ze względu na wysokie koszty benzyny i nawozów. Podobnie dzieje się na rynku alkoholi, szczególnie win. Amatorzy tego trunku muszą liczyć się z tym, że za swoją ulubioną butelkę „wytrawnego” zapłacą nawet 10 proc. więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu. – Dopóki funt nie zacznie się umacniać, dopóty wino będzie drożeć – wyjaśnia Tim How z Majestic Wine, zajmującej się sprzedażą tego trunku. Na wiekszy wydatek trzeba się będzie nastawić, kupując chleb. Bochenek standardowego Kingsmilla podrożał w ostatnich miesiącach o 15 proc. i zamiast 1,09 funta, trzeba wyłożyć 1,24 funta. Według analityków z MySupermarket.co.uk, drastycznie podskoczyły ceny jaj. W największych supermarketach w Anglii, czyli w Tesco, Asdzie i Sainsburym, zapłacimy za nie średnio o 47 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Oprócz większych wydatków na produkty spożywcze mieszkańcy Anglii muszą się przygotować na podwyżkę opłat za gaz. Według zapowiedzi, rachunek za energię będzie wyższy prawie o 30 proc. w skali roku.

Fair play dla paliw
Zdaniem ekonomistów największy wpływ na drożyznę mają podwyżki na rynku paliw.
Jeszcze w połowie czerwca za baryłkę ropy naftowej z giełdy londyńskiej płacono około 134 dolarów. Wiele wskazywało na to, że taki poziom cenowy utrzyma się nawet do końca miesiąca. Stało się inaczej i po raz pierwszy w historii cena ropy w ciągu dnia przekroczyła w notowaniach poziom 140 dolarów za baryłkę. Benzyna w Anglii należy bowiem do najdroższych w Europie, ustępując tylko miejsca Norwegii, Turcji i Danii. Za jeden litr trzeba zapłacić już 1,58 euro, natomiast olej napędowy kosztuje aż 1,76 euro (ADAC, dane z czerwca 2008 roku). Dla porównania, w Hiszpanii litr benzyny to wydatek 1,19 euro, w Polsce natomiast 1,36 euro. Angielscy kierowcy nie wytrzymali. Dwa tygodnie temu pod brytyjski parlament w Londynie zjechały setki ciężarówek w proteście przeciwko rosnącym cenom paliw. Policja zamknęła odcinek autostrady A40, gdzie zebrały się pojazdy, a potem eskortowała je w małych konwojach do centrum miasta. Dziesiątki demonstrantów przeszły pod parlament, niosąc transparenty z napisem: „Fair play dla paliw”. Kierowcy, którzy pracują dla firm przewozowych, twierdzą, że ich stanowiska pracy są zagrożone z powodu ceny gazu, która wynosi obecnie 1,30 funta za litr, i oleju napędowego, który podrożał od ubiegłego roku o 20 proc. Sytuacja dotycząca angielskiej benzyny nazywana jest już przez specjalistów „paliwowym węzłem gordyjskim”. Około połowy ceny paliwa stanowią podatki, i właściciele firm przewozowych apelują do rządu premiera Gordona Browna o udzielenie im rabatu, aby mogli konkurować z przewoźnikami z innych krajów w Europie, gdzie akcyza jest niższa.
Gabinet Browna jest pod silną presją lobby motoryzacyjnego i posłów w jego własnej Partii Pracy. Chcą oni, by rząd odstąpił od planów podniesienia od października akcyzy na paliwo w wysokości dwóch pensów na litrze, a także, by przemyślał plany podwyższenia innego podatku, tzw. VED (Vehicle Excise Duty – przyp. red.).

Droższe paliwo, dłuższa podróż
Rosnące ceny paliwa sprawiły, że wydłużą się podróże po Wielkiej Brytanii. Dotyczy to autokarów, pociągów, samolotów i promów. First Group – jedna z największych firm kolejowych w Wielkiej Brytanii – nakazała maszynistom unikać gwałtownego hamowania i przyspieszania między stacjami. Równomierna jazda ma pomóc ograniczyć ilość spalanego paliwa. Podobnie postąpili przewoźnicy autobusowi, którzy zaapelowali do kierowców o poruszanie się po drogach ze stałą prędkością, nieprzekraczającą 80 kilometrów na godzinę. Rzecznik Stena Line zapowiedział, że podróż ich promami z północnej Walii do południowo-zachodniej Szkocji przedłuży się o 20 minut. Ostatnio opłaty za przeloty podniósł Ryanair, irlandzki gigant tanich linii lotniczych w Europie. EasyJet i BMI zapowiedziały z kolei wydłużenie czasu podróży. Prędkość samolotów zmniejszy się o około 2 proc. Niewykluczone, że wkrótce w ślad za brytyjskimi liniami pójdą inni przewoźnicy.
Od nowego roku mają znacznie podrożeć okresowe bilety kolejowe. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, brytyjskie linie ustalają ceny przejazdówek w wysokości jednego procenta powyżej poziomu inflacji w lipcu. W tym miesiącu sięgnie ona najprawdopodobniej 4,5 proc., dlatego po Nowym Roku ceny biletów okresowych wzrosną o co najmniej 5,5 proc. Dla nabywców półrocznych lub rocznych przejazdówek oznacza to wzrost kosztów dojazdu do pracy nawet o kilkaset funtów. Wysokie ceny paliwa przestraszyły nawet policjantów w południowo-zachodniej Anglii. Mundurowi w okręgu Devon i Cornwall przesiądą się na rowery i będą na nich patrolować ulice. Funkcjonariusze zamówili już 120 takich pojazdów.

Światło w tunelu
Kilka tygodni temu Joseph Rowntree Foundation opublikowała raport, z którego wynika, że samotna osoba, by utrzymać minimalny standard życia, musi zarabiać przynajmniej 13 400 funtów. Z raportu wynika, że pracujący na pełny etat musi otrzymywać 6,88 funta na godzinę, aby osiągnąć tygodniowe minimum. To więcej niż oficjalna minimalna stawka godzinowa w Wielkiej Brytanii, czyli 5,52 funta. Informacja ta nie napawa optymizmem, biorąc pod uwagę zapowiadany skok cen. Okazuje się, że nie wszystko jednak zdrożeje. Od kilku miesięcy w dół pikują ceny nieruchomości w Anglii. W czerwcu odnotowano obniżenie cen mieszkań i domów o kolejny 1 proc. Oznacza to, że od początku roku potaniały one o 3,2 proc. Analitycy z Hometrack – wiodącej agencji nieruchomości – przewidują, że sprzedaż brytyjskich mieszkań może spaść nawet o połowę, co oznacza redukcję o około 700 tys. w porównaniu do ubiegłego roku. Na podwyżki zareagowały ostatnio również niektóre supermarkety w Anglii. W walce o klientów postanowiły obniżyć ceny żywności, bo kupujący na Wyspach coraz częściej odwiedzali tańsze sklepy, takie jak Lidl, Iceland czy Netto.
W obawie przed utratą klientów największe sieci supermarketów postanowiły zredukować ceny produktów spożywczych. Dwa tygodnie temu Asda obniżyła ceny artykułów, takich jak chleb, masło czy jajka, które teraz można kupić już za 50 pensów. Tesco z kolei planuje zmniejszenie cen ponad 40 najpopularniejszych towarów, a Sainsbury zapowiada „przeceny” na pewne towary popularne szczególnie latem – na przykład lody czy niektóre owoce.

Ceny w górę również w Polsce
Okazuje się, że angielskie widmo cenowej apokalipsy nie jest w Europie odosobnionym przypadkiem.
– Powszechne staje się myślenie o nadciągającej apokalipsie cenowej – mówi Michał Feliksiak z CBOS, autor majowego sondażu, z którego wynika, że w poprzednich trzech miesiącach aż 60 proc. Polaków odczuło skutki rosnących cen. Ponad połowa ankietowanych twierdzi, że kupuje mniej niż przed kilkoma miesiącami, co czwarty skreślił niektóre produkty z listy zakupów. Jeszcze gorzej ma być po wakacjach, bo wtedy w Polsce ekonomiści spodziewają się największego szoku cenowego. – Jak prognozują analitycy, żywność do października zdrożeje średnio o ponad 10 proc. Największe podwyżki obejmą podstawę polskiej diety: pieczywo oraz mięso wieprzowe, najmniejsze – mleko, przetwory mleczne oraz warzywa i owoce. Za jesienny skok cen żywności w Polsce odpowiada przede wszystkim susza, która dotknęła w ostatnich tygodniach sporą część kraju, w tym przede wszystkim obszar województwa pomorskiego i Wielkopolski. Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, tegoroczne zbiory będą o 10 proc. mniejsze niż w 2007 roku. Co najgorsze, największe straty obejmą najlepsze zboża – głównie pszenicę konsumpcyjną. A to oznacza podwyżkę ceny chleba. Według danych z dużych sieci sprzedaży, od listopada 2007 roku do końca kwietnia 2008 roku wzrosła ona o 20 proc. Do października tego roku należy się spodziewać podobnego skoku, co oznacza, iż lepsze gatunki chleba „przebiją” barierę 4 zł za 1 kg.

Wojciech Rynkiewicz

komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2022 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]



Ciekawe portale europejskie: | eBelgia.com | eFrancja.com | eHiszpania.com | eHolandia.com | eIrlandia.com | eIslandia.com | eNiemcy.com | eNorwegia.com |
| ePortugalia.com | eRumunia.com | eSzkocja.com | eSzwajcaria.com | eSzwecja.com | eWegry.com | eWlochy.com |

Ciekawe portale światowe: | eArgentyna.com | eBrazylia.com | eKanada.com | eStanyZjednoczone.com |