|
|
Artykuły > Inne tematy > Dziewczyny z flatu |
|
– Wiele dziewczyn, które zaczynały na flatach, prowadzi dziś na Wyspach własne biznesy – mówi Martina. – Inne wróciły do kraju, wyszły za mąż, mają dzieci...
Nie wszystkie jednak miały tyle szczęścia, bo ten medal miewa i drugą stronę. – Na nasz telefon zaufania dzwonią dziewczyny, które próbowały prostytucji lub uprawiają ją tylko od czasu do czasu, np. po godzinach, żeby dorobić do pensji – mówi Grażyna Czubińska z Polskiego Centrum Zdrowia Seksualnego w Londynie. – Zwykle czują się winne. Są wśród nich takie, które w Polsce zostawiły mężów lub chłopaków. Bywa jednak i tak, że prostytucji towarzyszą inne patologie, jak narkomania, alkohol czy przemoc. Wtedy trudniej pomóc, bo te czynniki trzymają kobietę jakby w zaklętym kręgu – dodaje.
Dla słabszych psychicznie kobiet prostytucja może być niebezpieczna. Często powoduje depresję, może też sprawiać trudności w budowaniu zdrowych relacji rodzinnych. Sporo zależy tu jednak od cech indywidualnych, bo – jak mawiają dziewczyny z flatu do swych mniej doświadczonych koleżanek – brzydzisz się krwi, chirurgiem nie będziesz.
Rynek na seks zaczął się psuć około roku 2008. Sporo Polaków wróciło wtedy do kraju, do innych przyjechały żony i dziewczyny. Dziś emigrantów, którzy samotnie wyruszyli w świat za chlebem, nie spotyka się już na taką skalę. Kamyczek do ogródka dorzuciła też konkurencja z „jeszcze dalszego wschodu”, który znalazł się w UE w 2007. Bułgarki i Rumunki psują standardy, godząc się na więcej za mniej. – Jeszcze kilka lat temu seks bez zabezpieczenia czy analny był w tym biznesie kosztownym urozmaiceniem – mówi na łamach „The Guardian” detektyw inspektor Dick Powell z zajmującej się prostytucją komórki Scotland Yardu. – Dziś jest oferowany powszechnie, często nawet za tę samą stawkę.
1000 funtów i donos do żony
Sytuacji na polskim seks-rynku nie poprawią też pewnie nowe przepisy, nad którymi właśnie debatuje Izba Lordów. Zgodnie z nimi przyłapani „na flacie” klienci będą mogli dostać nawet do 1000 funtów grzywny, a w pakiecie sankcji dodatkowych, poza np. utratą prawa jazdy, ma się też znaleźć... wstyd. Władze będą bowiem o rozrywkach sprawcy powiadamiać jego pracodawcę oraz rodzinę. Ta regulacja ma zapobiec patologiom związanym z prostytucją na Wyspach, w tym handlowi ludźmi oraz powszechnemu ponoć wykorzystywaniu prostytutek przez właścicieli agencji i klubów. Obszerny raport w tej sprawie, który stał się najdonośniejszym głosem w brytyjskiej debacie o prostytucji, wyszedł spod pióra Poppy Project, organizacji broniącej praw kobiet. Znalazły się w nim zatrważające statystyki i dane uzyskane od policji. Według nich ogromna większość prostytutek to bezbronne ofiary chciwych przestępców, które są do nierządu zmuszane szantażem i bezwzględną przemocą.
O to, że prawdy w tym niewiele, oskarżyły Poppy Project... same prostytutki – te zrzeszone w English Collective of Prostitutes. Ich tropem podążył utytułowany dziennikarz Nick Davies, który na łamach „Guardiana” opisał mechanizm manipulowania danymi zarówno przez żądnych sukcesu policyjnych statystyków, jak i przez organizacje charytatywne.
Póki co w tym miejscu debata utknęła, ale polskie dziewczyny z flatów z obawą patrzą w przyszłość. Wiedzą, że tu – inaczej niż nad Wisłą – prawa się przestrzega, a perspektywa obciachu i „criminal record” może skutecznie studzić chucie. W kłopocie będzie i Zdzisio. Jak straci prawo jazdy i zamkną mu flat na Totenham Hale, to co mu w życiu zostanie?
------------------------------------------------------------
Prostytucja a prawo w UK
W Wielkiej Brytanii sama w sobie prostytucja jest legalna, choć poza granicami prawa znajduje się wiele towarzyszących jej zjawisk. Kobiecie wolno sprzedawać usługi seksualne, ale nie wolno robić tego w miejscach publicznych, nie wolno też oferować takich usług postronnym osobom. Nielegalne jest też posiadanie agencji towarzyskich. Prawo precyzuje, że prostytutka może pracować w lokalu, ale gdy jest tam sama. Dwie dziewczyny „na flacie” to już dom publiczny. Karane na Wyspach jest też także poszukiwanie prostytutki, czyli tzw. kerb crawling – powolna jazda samochodem w dzielnicach znanych ze stojących na ulicach prostytutek.
Prostytucja wśród imigrantów
Chcąc lepiej zrozumieć relacje między seksbiznesem a imigracją, London Metropolitan University przeprowadził badania wśród pochodzących z zagranicy londyńskich prostytutek. Kluczowe wnioski są rażąco odmienne od tych, na których swój raport oparło Poppy Project. Wynika z nich m.in. że:
- ogromna większość emigrantek pracujących w seksbiznesie nie została zmuszona do prostytucji, ale świadomie wybrała ją jako alternatywę dla innych, niskopłatnych prac, które mogłyby narazić je na wykorzystywanie i złe traktowanie przez pracodawcę;
- motywacją do podjęcia pracy w seksbiznesie jest najczęściej chęć pomocy rodzinie w kraju pochodzenia oraz chęć realizowania swoich marzeń i planów (dom, edukacja, własny biznes)
- prostytutki tylko incydentalnie doświadczają przemocy lub innych nadużyć ze strony klientów czy pracodawców. W większości te relacje układają się poprawnie;
- dla tych, którym jednak się to zdarzyło, najpoważniejszą barierą powstrzymującą je przed zgłaszaniem tego lub szukaniem pomocy jest społeczna stygmatyzacja prostytucji i związany z nią wstyd;
- większość „working girls” jest zdania, że zaostrzenie przepisów dotyczących prostytucji spowoduje jej zejście do podziemia, przez co zwiększy potencjalne ryzyko stosowania nielegalnych praktyk wobec nich samych.
Źródło: „Migrant Workers in the UK Sex Industry” by Nick Mai, Institute for the Study of European Transformations, London Metropolitan University
Dominik Waszek
strony: [1] [2] |
|
komentarz[1] | |
|
|
|