| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Gospodarka - Finanse > Krótki kurs o przesyłaniu
Firmy oferujące tanie przelewy do Polski rozpoczęły wzmożoną walkę o klienta. A, że konkurencja zawsze opłaca się klientowi, mamy szansę przesyłać pieniądze taniej i szybciej.

Jeśli chcemy zamienić banknoty z wizerunkiem królowej Elżbiety na złotówki, najprostszym i, wbrew pozorom, bezpiecznym sposobem jest zabranie ich ze sobą. Oczywiście, przy zachowaniu ostrożności! Należy w tym celu zaopatrzyć się w ukryty portfel, chowany pod ubraniem lub wewnątrz garderoby. Niektóre z nich można zakładać nawet pod bieliznę na gołe ciało. Na rynku dostępne są takie skrytki do umieszczenia w skarpetach, po wewnętrznej stronie paska do spodni, w breloczku do kluczy, w lasce, przyczepiane do biustonosza, zakładane na udo czy jako dodatkowy pas przylegający do ciała. Kosztują około 10, maksymalnie 15 funtów. Chowając w nich banknoty 50-funtowe możemy więc przewieźć dosłownie na sobie kilka tysięcy funtów. Przy okazji, dla zwiększenia bezpieczeństwa, możemy zaopatrzyć się w pasek z trzycyfrowym zamkiem szyfrowym zapinanym dookoła walizki, zwany Travel Sentry Locking Strap lub Search Alert Combo Lock – kłódkę z zamkiem szyfrowym na walizkę informującą dodatkowo o jej otwarciu przez służby bezpieczeństwa lotniska czy też pokrowiec na portfel ze smyczą przypinaną do szlufki w spodniach Wallet Minder.
Alternatywnie można kupić plastikową lub luksusową aluminiową torbę podróżną (Rimowa Topas) bez kieszeni zewnętrznych z firmowym zamkiem szyfrowym.
To truizm, ale nigdy dość powtarzania, że nie wolno mówić innym (współpasażerom, taksówkarzowi etc.), że wieziemy ze sobą gotówkę. Należy pamiętać, że przywóz do Polski równowartości ponad 10 tys. euro (£6800, czyli 136 banknotów 50-funtowych) wymaga zgłoszenia organom celnym lub organom Straży Granicznej (art. 18 ustawy Prawo Bankowe). Można to zrobić bezpośrednio na granicy.
Przy przewozie takiej kwoty potrzebne będą ekstremalne zabezpieczenia. Przyda się walizka kasjerska N-500 (męska) lub N-400 (damska). Spełnia wszystkie wymogi do przewozu pieniędzy i rzeczy wartościowych oraz posiada rekomendację Komitetu ds. Bezpieczeństwa Banków Związku Banków Polskich. Cena w Polsce – 1600 zł.

A może w kantorze?
W Polsce funty lepiej wymienić w kantorze niż banku. Kantory zawsze mają lepsze kursy niż banki, ponieważ te ostatnie stosują dwa rodzaje kursów: dla gotówki (niższy) i przelewów (wyższy). Prowizją i niskim kursem dla wymiany gotówki banki świadomie zniechęcają do „zawracania głowy”, podczas gdy kantory – przeciwnie. Osoby pracujące poza Anglią, np. w Szkocji powinny pamiętać, by zabrać jedynie funty brytyjskie. Zarówno banki jak i kantory w Polsce do funtów szkockich podchodzą jak do przysłowiowego jeża. Wyjątkami są Raiffeisen Bank (lista placówek na stronie www.raiffeisen.pl) oraz kantor Apollo w Galerii Mokotów i BlueCity w Warszawie.
W ostateczności pozostaje zamieścić ogłoszenie w prasie lub Internecie i wymienić je z osobą, która właśnie wybiera się tam, skąd się przyjechało.
Nie należy wymieniać całej sumy w pierwszym kantorze – na lotnisku lub w pierwszej restauracji kilometr za granicą. Kursy skupu są tam najniższe. Jakie zresztą mogą być, jeśli do wymiany ustawia się kolejka 30 czy 50 osób? Zatem – najwyżej 20£ na posiłek i polską gazetę, a resztę po powrocie do domu.
W kantorze zawsze też warto się targować (pardon – „negocjować”), zwłaszcza jeśli mamy ponad £500. Pracownik kantoru trzy razy się zastanowi zanim straci takiego klienta. Zasada w kantorach jest bowiem taka, że im więcej wymieniamy tym lepszy kurs możemy uzyskać. Różnica między kursem detalicznym a hurtowym wynosi ok. 5 gr. Przed wymianą warto sprawdzić kurs w innym pobliskim kantorze. Wystarczy kulturalne: „W sąsiednim kantorze (podajemy nazwę) obowiązuje kurs 5,437. Czy zaoferuje mi pan lepszy?” Jeśli mamy naprawdę dużo, można negocjować aż do czwartej cyfry po przecinku albo do pełnej złotówki w górę.
Zwróćmy uwagę, że średnie kursy walut w kantorach nie są podobne na terenie całego kraju. Z interesujących przyczyn kurs skupu funta jest zawsze najwyższy na Górnym Śląsku. Również banki – choć kursy mają takie same we wszystkich placówkach – codziennie je zmieniając, ustawiają się zawsze w prawie niezmiennym rankingu.
Warto też wiedzieć, że zgodnie z prawem można płacić w Polsce euro, dolarami czy funtami, jeśli sprzedawca się na to zgodzi (art. 1 par. 10 rozporządzenia z 15.04.2004 Dz.U. nr 73 poz. 658).
Po wymianie funtów możemy już udać się ze złotówkami do najbliższego oddziału naszego banku. A po wpłacie – cieszyć się z zaoszczędzenia pokaźnej sumki. Policzmy – jeśli mamy 500 funtów, opłata za przelew z Londynu to 5 funtów, a kurs w polskim kantorze jest wyższy tylko o 5 groszy niż oferuje firma (co jest szacunkiem bardzo skromnym) zaoszczędzona kwota wynosi 5 funtów i 25 złotych, czyli ponad 50 zł.
Naturalnie im więcej i częściej możemy przewieźć „na sobie”, tym bardziej opłaca się zrezygnować z pośrednika.
W przypadku kwot od kilku tys. funtów ważny staje się średni kurs NBP (od którego zależą wszystkie kursy skupu i sprzedaży w bankach i kantorach). Wysoki kurs przyniesie więcej zysku niż wszystkie powyższe zabiegi przy niskim. Problem w tym, że jest to zawsze ryzyko. W ciągu ostatniego roku średni kurs NBP funta wahał się od 5,48 (17.02.2006) do 6,34 (29.04.2005). Jeśli więc przesłanie dużej kwoty można odłożyć, warto poczekać na kurs co najmniej 5,8. Kurs 6,0 to już za duże ryzyko, bo można się nigdy nie doczekać.

Przelewanie w banku
Jeśli konto ma służyć głównie jako skarbonka warto uniknąć opłaty za jego prowadzenie a jednocześnie „wycisnąć” kilka złotych odsetek. Z pomocą przychodzą banki internetowe (najlepsze rozwiązanie dla pracujących na emigracji, którzy i tak nie potrzebują oddziałów): eMax Plus w mbanku (aktualnie oprocentowanie 3,6%) lub Konto Plus w Volkswagen Bank direct (3,7%). Klientów ING Banku zainteresuje podobny produkt – Otwarte Konto Oszczędnościowe (OKO) oprocentowane na 3,5%. Nie są to lokaty, lecz specjalne konta (z numerem IBAN). Można na nie przelewać dowolną kwotę i wypłacać bez utraty odsetek. Wnioski o wszystkie trzy można złożyć w Internecie. Zabezpieczają one przed „zjedzeniem” oszczędności przez inflację (czyli tzw. spadkiem realnym) i są najlepsze, jeśli potrzebujemy pieniędzy na bieżąco.
Jeśli jednak planujemy pozostać w Wielkiej Brytanii jeszcze kilka lat, a zaoszczędzone pieniądze możemy w tym czasie zainwestować, warto skontaktować się podczas pobytu w Polsce z doradcą finansowym, który bezpłatnie pomoże wybrać najkorzystniejszą dla nas inwestycję, np. w fundusz akcji. Jeśli dopisze szczęście, w ciągu trzech lat kapitał – bez pracy – powiększymy o ponad połowę. Najlepsze wyniki na rynku od lat uzyskuje fundusz inwestycyjny Arka BZWBK Akcji FIO. W ciągu trzech lat kapitał tam zainwestowany wzrósłby o 86,8%. Jeszcze lepsze wyniki mają poszczególne spółki.
Możemy również skorzystać z oferty karty przedpłaconej. Działa ona tak jak telefon komórkowy w systemie pre-paid: można korzystać z pieniędzy wcześniej przelanych. W Polsce oferują je BZWBK i ING Bank. Można je zasilać przelewem bankowym, ważne są do 2 lat, a posługiwać może się nimi każdy okaziciel (jeśli nie ma nadrukowanego imienia i nazwiska posiadacza). Szczególnie atrakcyjna dla Polaków pracujących za granicą jest „Karta Podróżnika” ING. W bankomacie tego banku można bezpłatnie sprawdzić saldo i wypłacić pieniądze, a także można się nią posługiwać za granicą – czyli na przykład w Londynie!
Jeśli nie mamy karty kredytowej do zakupów pocztowych, telefonicznych i internetowych (tzw. transakcji MO/TO/IO - mail order/telephone order/internet order) najlepsza będzie – również przedpłacona – eKarta tego samego banku. Można nią także płacić w sklepach (ale nie – wypłacać z bankomatu). To idealne rozwiązanie, jeśli chcemy kupić bilet na samolot czy kwiaty dla ukochanej w Polsce z dostawą do domu. Kartę przedpłaconą może wykupić w placówce banku rodzina i przesłać do Wielkiej Brytanii.

Tanie przesyłanie?
Pisząc żartem, najlepiej być pięknym, młodym i bogatym. Jeśli mamy przynajmniej 50 tys. funtów możemy skorzystać z elitarnej usługi Private Banking, w ramach której przelewy zagraniczne mogą być bezprowizyjne, a do tego kurs przewalutowania – preferencyjny, czyli lepszy niż dla reszty klientów banku. Ofertę taką, nazwaną Citibank Wealth Management, ma np. Citibank przy Oxford Street. Według wielu rankingów i ocen jest to najlepsza oferta Private Banking na rynku.
Zupełnie inaczej jest z niewielkimi kwotami. Jeśli nie jesteśmy jeszcze bogaci musimy skorzystać z usługi banku lub – co bardziej opłacalne – firmy przesyłającej pieniądze.
Jeśli jest to sytuacja awaryjna pieniądze możemy przelać – w 10 minut – za pośrednictwem jednej z kilku firm. Najbardziej znane to Western Union (odbiór w różnych bankach oraz niektórych biurach podróży i kantorach) oraz Money Gram. Mniej znane są trzy inne firmy oferujące przelewy natychmiastowe – Ikobo (www.ikobo.com), Travelex (www.travelex.com), oraz My Smart Transfer (www.mysmarttransfer.com). Ciekawostką jest, że Travelex gwarantuje najwyższy kurs wymiany lub zwraca różnicę.
Wpłacając funty w placówce firmy zawsze żądajmy dowodu wpłaty zawierającego: wpłaconą sumę, kwotę opłaty, kurs skupu (lub od razu oczekiwaną kwotę w złotówkach), numer konta i datę. Sprawa jest jasna, jeśli firma A oferuje niższą opłatę i jednocześnie wyższy kurs niż firma B – B wkrótce zbankrutuje. Sednem problemu jest sytuacja, gdy A oferuje niższą opłatę, a B – wyższy kurs.
Nie jest prawdą, że klienta interesuje kurs i opłata! Zaryzykować można twierdzenie, że nie interesuje go to tak samo jak to, ile – i czy w ogóle – firma zarabia! Jedyne, co go interesuje, to ile będzie miał złotówek po wpłaceniu „x” funtów!

Dla każdego coś innego
Trudno być lepszym od konkurencji pod każdym względem. Na rynku przelewów do Polski musi więc dojść do segmentacji – niektóre firmy będą specjalizować się w przelewach nisko-, a inne wysokokwotowych. Już teraz jedne są szybsze, ale droższe. Inne oferują korzystniejszy przelicznik, ale przelew trwa dłużej.
Generalnie opłaca się przesyłać pieniądze rzadziej, lecz w większych kwotach (pomijając różnice kursowe, bo te mogą działać zarówno na korzyść, jak i niekorzyść).
Jeśli jednak przesyłamy małe kwoty warto znać na to „sprytny sposób”. Dlatego najlepiej posługiwać się kartą przedpłaconą w drugą stronę, wspólnie z osobą najbliższą. Kupujemy ją w banku brytyjskim i wysyłamy rodzinie w Polsce. Zasilenia są oczywiście bezpłatne. Należy jedynie zadbać, by transakcje bezgotówkowe były w Polsce bezprowizyjne, a ideałem jest możliwość bezprowizyjnego wypłacania złotówek z niewielu choćby bankomatów. Na rynku brytyjskim dostępnych jest łącznie kilkadziesiąt różnych kart przedpłaconych.
Do sprawdzania możliwości wysłania pieniędzy (zarówno pod kątem szybkości jak i opłat) do kraju pochodzenia rząd brytyjski założył stronę www.sendmoneyhome.org. To blamaż, można tam sprawdzić możliwości przesłania pieniędzy na Ukrainę, do Albanii, Gambii czy Afganistanu – ale nie do Polski! Miejmy nadzieję, że to przeoczenie wkrótce zostanie naprawione.
Na zakończenie ciekawostka – hinduski bank ICICI współpracujący z Lloyds TSB oferuje przelewy do Indii bez opłat. Oznacza to, że taka oferta jest możliwa technicznie, prawnie i co najważniejsze – nadal opłacalna. Ściślej – wobec wielkiej liczby klientów, a tym samym – wysyłanej kwoty – banki te wykorzystują tzw. efekt skali, dzięki któremu „wychodzą na swoje” na samym przewalutowaniu. Przy tak znaczącej liczbie Polaków w Wielkiej Brytanii duże polskie banki powinny taką opcję rozważyć.

Większe kwoty
Jak wspomnieliśmy na początku, najkorzystniejszym i bezpiecznym sposobem jest zabranie gotówki ze sobą. Cóż jednak zrobić, jeśli akurat nie wybieramy się do kraju? Nadal można przesłać pieniądze w odpowiedniej firmie, ale należy zwiększyć ostrożność: warto spytać o numer licencji i wysokość posiadanego depozytu bankowego. Problem ten nie występuje w przypadku banków. Specjalizują się one w wysokich kwotach (dlatego nie są w stanie rywalizować z firmami, które opanowały segment „drobnicy” – a więc głównie przelewów emigrantów).
Zlecając przelew międzynarodowy (zwany oficjalnie przez bankowców „poleceniem wypłaty”) w banku należy dokładnie dowiedzieć się jakie poniesiemy za niego opłaty. Istnieją trzy możliwości:
- OUR (nasze) - wszystkie koszty ponosi zleceniodawca przelewu. Odbiorca otrzymuje przelew o wartości, która została wskazana na zleceniu.
- SHA (dzielone) - koszty banku zleceniodawcy ponosi zleceniodawca. Koszty banków pośredniczących ponosi odbiorca przelewu. Kwota przelewu, którą otrzyma odbiorca, zostanie pomniejszona o ewentualne koszty banków pośredniczących.
- BEN (odbiorca) - wszystkie koszty ponosi odbiorca przelewu. Kwota przelewu, którą otrzyma odbiorca zostanie pomniejszona o koszty banku zleceniodawcy oraz ewentualne koszty banków pośredniczących.
Rozliczenie kosztów banków pośredniczących może odbyć się na dwa sposoby. Bank obciąży nas opłatą przy składaniu zlecenia (ryczałt lub dodatkowa prowizja procentowa od kwoty przelewu) lub już po rozliczeniu transakcji i otrzymaniu stosownych informacji z banków zagranicznych. Drugi wariant jest korzystniejszy. Pokrywamy faktyczne prowizje banków pośredniczących (jeżeli wystąpią). Jeśli to możliwe lepiej wykonać przelew w Internecie niż oddziale – nie musi, ale może być tańszy (najlepiej zapytać). Bank brytyjski może zmniejszyć należne sobie opłaty przy przelewie typu SHA lub OUR w okresie promocji lub dla wybranych grup klientów (czytaj: posiadających konta prestiżowe, z kartami „gold”).

Z ziemi polskiej do Anglii
Może się zdarzyć, że potrzebny będzie przelew w drugą stronę. Należy zaznaczyć, że najkorzystniejsza oferta będzie się różnić w zależności od tego, czy chodzi o pojedynczy przelew „ratujący życie” od rodziny w pierwszych tygodniach pobytu czy potrzebujemy regularnych niewielkich przelewów np. do handlu czy też pojedynczego przelewu o wielkiej wartości. Rozwiązanie pierwsze i najprostsze – raczej prowizoryczne. Korzystać z dotychczasowej karty do konta złotówkowego lub ze wspomnianej przedpłaconej Karty Podróżnika ING. Transakcje bezgotówkowe są z reguły bezprowizyjne. Prowizję zapłacimy za wypłatę z bankomatu. Jej wysokość zależeć będzie od tego czy prowizja jest stała, co jest oczywiście korzystniejsze (np. 10 zł – w mbanku) czy procentowa (np. 3% - dla Karty Podróżnika). Rozwiązanie drugie – znacznie rozsądniejsze. Założyć w Polsce konto z bezprowizyjnym wypłacaniem funtów z bankomatu w Wielkiej Brytanii. Idealnie nada się tu konto w Fortis Banku. Karta do niego umożliwia jako jedyna na rynku bezprowizyjne wypłaty ze wszystkich bankomatów na świecie (w Polsce i za granicą), a opłata miesięczna wynosi 8 zł. W przypadku tak rewelacyjnej oferty pojawia się oczywiście pytanie - gdzie tkwi haczyk?. Otóż w kursie wymiany stosowanym przez bank. W Fortisie jest on niski – w porównaniu do innych banków w tym samym dniu. Karta ta najlepiej nadaje się do wypłat niewielkich kwot, rzędu kilkudziesięciu funtów.
W przypadku kilkuset funtów niski kurs może spowodować pobranie z konta więcej złotówek niż w przypadku stałej prowizji, np. 10 zł z lepszym kursem. Bez prowizji wypłacimy także kartą Citibanku z jego bankomatów macierzystych - Londynie są cztery. Karta Maestro Citibanku jest najlepsza do wypłat dużych kwot, rzędu kilkuset funtów. Stała prowizja to 9,99 zł. Tym bardziej bezprowizyjna wypłata większej sumy z jednego z czterech londyńskich bankomatów tego banku jest najlepszym sposobem „przesłania” jej z Polski. Trzeci bank w tej grupie to Deutsche Bank PBC, który umożliwia bezprowizyjne wypłaty z bankomatów Barclays.
W tym miejscu wypada jeszcze wspomnieć o Koncie Podróżnika w Lukas Banku. Wypłata z bankomatów w Polsce jest bezprowizyjna, a za granicą prowizja wynosi zaledwie jedną złotówkę. Za to opłata miesięczna to 30 zł. Dla własnego dobra warto pomyśleć o założeniu konta w jednym z tych banków – w końcu nasze potrzeby finansowe zmieniły się wraz z wyemigrowaniem!
Zwłaszcza, jeśli polski bank pobiera prowizję procentową za wypłatę z bankomatu zagranicznego, jak np. BZWBK. Dla stawki „3%, min. 10 zł” owe 10 zł będzie przekroczone już przy 333 zł, a więc wypłacie 60 funtów! Przy wypłacie pieniędzy z bankomatu zagranicznego (tzn. kartą do konta złotówkowego poza Polską) nie dochodzi w ogóle do przelewu zagranicznego – jedynie pieniądze wypłacane są za granicą. Dlatego jest to sposób wielokrotnie tańszy od wykonania najtańszego nawet przelewu. Bank w Polsce może mieć w ofercie kartę płatniczą do konta depozytowego, ale walutą rozliczeniową i tak będzie dolar (dla kart organizacji Visa, czyli Visa, Visa Electron oraz Plus) lub euro (dla kart MasterCard, czyli MasterCard, Eurocard, Maestro i Cirrus). W efekcie ten sposób nie jest opłacalny do wypłat w Wielkiej Brytanii. Nie ma niestety możliwości przewalutowania bezpośredniego.
Każda karta ze względów bezpieczeństwa ma limit wypłat dobowych. Jeśli apetyt na gotówkę przekracza limit, należy zadzwonić do banku z pytaniem o możliwość jego podniesienia lub zniesienia. Rozwiązanie trzecie – skorzystać z usługi firmy „przelewowej” (np. firm reklamujących się w „Gońcu”). I wreszcie rozwiązanie czwarte – wykonać przelew międzynarodowy on-line bezpośrednio z konta złotówkowego (a więc w praktyce z każdego komputera podłączonego do Internetu!).
Jest jeszcze jedno wyjście: Jeśli jedna osoba chce przesłać pieniądze z Polski do Wielkiej Brytanii, a druga odwrotnie mogą zrobić świetny interes jeśli... prześlą sobie umówioną kwotę na swoje konta bez przelewu międzynarodowego – aby było sprawiedliwie, po średnim kursie NBP! Załóżmy, że kurs ten wynosi 5,5 zł. Pan Kowalski chce przesłać 5500 zł na konto w banku angielskim, a pan Nowak – 1000 funtów do Polski. Kursy bankowe dla skupu i sprzedaży będą oczywiście odpowiednio niższe i wyższe od tej kwoty – nie mówiąc o opłatach. Tymczasem obaj panowie mogą nawzajem przelać sobie te pieniądze w swoich krajach zamieszkania bez pośrednictwa banku czy firmy. Dzięki temu zyskają więcej niż gdyby je wymienili w najlepszym nawet kantorze – nie mówiąc o przesłaniu. Metodę tę stosują firmy przesyłające pieniądze „w obie strony” – tzn. w praktyce nie wysyłają pieniędzy z Polski, lecz wypłacają klientowi ze środków pozyskanych od klientów w Londynie. Dzięki temu mają wysoką marżę (i spory zapas na obniżki, jeśli konkurencja przyciśnie...).

Maciej Psyk

komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2022 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]



Ciekawe portale europejskie: | eBelgia.com | eFrancja.com | eHiszpania.com | eHolandia.com | eIrlandia.com | eIslandia.com | eNiemcy.com | eNorwegia.com |
| ePortugalia.com | eRumunia.com | eSzkocja.com | eSzwajcaria.com | eSzwecja.com | eWegry.com | eWlochy.com |

Ciekawe portale światowe: | eArgentyna.com | eBrazylia.com | eKanada.com | eStanyZjednoczone.com |