| Home Forum Classifieds Gallery Chat Room Articles Download Recommend Advertise About Us Contact
GBritain.net - wiadomosci, informacje, forum , ogloszenia, Wielka Brytania
GBritain.net - miejsce spotkań Polaków w Wielkiej Brytanii Szukaj na GBritain.net
Serwisy główne
Strona główna
Wiadomości
Artykuły
Ogłoszenia
Forum
Czat room
Kalendarium
Galeria zdjęć
Pobieralnia
Słownik PL-EN
Wyszukiwarka
Reklama
















Artykuły > Edukacja > Szkoła upokarzania
Wyzywani, kopani, opluwani… Szkolnymi korytarzami przemykają ze strachem w oczach i komórką w dłoni, by w każdej chwili móc wezwać na pomoc rodziców. Od ponad roku w Feltham Community College Krzysiek, Andżelika i Ewelina przeżywają horror. Szkoła nie stara się nic zrobić w ich obronie, a rodzice wydeptują kolejne ścieżki, by znaleźć kogoś, kto pomoże ich dzieciom.

Rodzice Krzyśka, Andżeliki i Eweliny przyjechali do Londynu kilkanaście miesięcy temu. Tak jak dla wielu Polaków, wyjazd do Wielkiej Brytanii był jedyną możliwością znalezienia pracy. Dla ich dzieci miał zaś być przepustką do lepszej edukacji. By na pewno wybrać dla nich właściwą szkołę, o poradę zwrócili się do Civic Centre. To zaś poleciło im Feltham Community College. Przez kilka pierwszych tygodni wszystko było w porządku; tym bardziej, że Andżelika już pierwszego dnia poznała inną Polkę – Dominikę, która do szkoły przyszła kilka miesięcy wcześniej. Niestety, pewnego dnia nastolatki pokłóciły się. I właśnie wtedy zaczął się koszmar.
– Dominika namówiła przeciwko mnie kilkoro innych polskich dzieci i swoich angielskich znajomych. Zaczęli mnie przezywać od brzydkiej, popychać na przerwach, sypały się wulgaryzmy. Zaczęłam się bać, bo usłyszałam, że nie przeżyję drogi do domu – opowiada Andżelika.

Na groźbach jednak się nie skończyło.
Nastolatka oraz jej brat coraz częściej zaczęli wracać ze szkoły z siniakami, oblani sokiem, w porozrywanych ubraniach. Zaczęli skarżyć się także rodzicom, że są prześladowani, a ich słaby jeszcze angielski nie pozwala im wytłumaczyć nauczycielom ani dyrektorowi co ich spotyka.
– Rzucali we mnie papierkami i ogryzkami. W końcu nie wytrzymałem i też odrzuciłem. Ale kiedy wszedł nauczyciel, całą winę zrzucono na mnie – mówi Krzysiek.
Kiedy jednak nauczyciele zaobserwowali, że chłopiec rzeczywiście stał się ofiarą rówieśników, wpadli na pomysł, by w ramach „ochrony” izolować go od agresywnych kolegów. Skutek był jednak taki, że kiedy był na indywidualnych zajęciach, inni nauczyciele wpisywali mu nieobecność na ich lekcjach.
– Zaczęłam otrzymywać sms-y ze szkoły, informujące o tym, że syn nie chodzi na lekcje i jeśli sytuacja będzie się powtarzać, szkoła poinformuje Civic Centre – żali się pani Anna, mama Krzyśka. – Najlepszym dowodem na to, że w tej szkole jest coś nie tak, jest fakt, że od nauki naszego syna została odsunięta pani od matematyki, która także wykorzystując to, że Krzysiek ma problemy z angielskim znęcała się nad nim psychicznie.
Na początku jednak kobieta nie podnosiła alarmu. Starała się dotrzeć do któregoś z dyrektorów szkoły i spokojnie wyjaśnić sytuację oraz prosić o opiekę nad jej dziećmi. Po kilku telefonach do szkoły obiecano jej pomoc. Dyrekcja miała też znaleźć jakieś rozwiązanie. Na słowach się jednak skończyło, bo kolejnymi skargami dzieci nikt się nie przejął.
– Żeby na pewno wróciły bezpiecznie do domu, zaczęto wypuszczać je ze szkoły piętnaście minut przed innymi dziećmi – dodaje pani Anna. – Ale to nie jest rozwiązanie…

Na nic jednak innego szkoła nie umiała się zdobyć.
Co gorsze, zaczęto także ignorować kolejne skargi mamy Krzyśka i Andżeliki, wmawiając kobiecie, że to właśnie jej dzieci sprawiają trudności. Kobieta postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce. Pierwsze kroki skierowała do rodziców Dominiki, których prosiła, by wpłynęli jakoś na córkę, która buntuje inne nastolatki. Nie znalazła u nich jednak zrozumienia. Zdecydowała się więc porozmawiać z samymi prześladowcami. Niestety także i ją spotkał stek wyzwisk…
– Najgorsze jest to, że wszystko prowokowane jest przez inną Polkę. Nie pozwolę, żeby moje dzieci były tak upokarzane. Serce mi pęka, kiedy słyszę od nich, że to przez nas spotyka ich to wszystko, bo zdecydowaliśmy się na przyjazd tutaj – dodaje. – Dlatego zdecydowałam się nawet częściowo zrezygnować z pracy i uczyć angielskiego by jakoś im pomóc.
W swoich staraniach pani Anna znalazła także kolejną sojuszniczkę. Okazała się nią mama Eweliny, która w tej samej szkole przeżywa podobny koszmar. Jej także nikt nie udzielił żadnej pomocy w college’u na Feltham.
– Ewelina zaczęła uciekać ze szkoły. Raz nawet przyprowadziła ją do domu policja – opowiada ze łzami w oczach jej mama. – Jesteśmy zdesperowani i szukamy dla naszych dzieci innych szkół, ale ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem. Przecież szkoła powinna zrobić coś z agresywnymi dziećmi, a nie unikać problemu wypuszczając te prześladowane trochę wcześniej – dodaje. – A problem nie ogranicza się tylko do naszych dzieci, inni rodzice po prostu nie chcą o nim mówić, obawiając się nasilenia prześladowań.

Wydaje się jednak, że z przemocą w szkole na Feltham może być rzeczywiście problem.
W ciągu lunchu pojawia się tam zawsze patrol policji na rowerach. Szkołę często odwiedzają też kuratorzy, bo lista ich podopiecznych uczęszczających do tego college'u liczy kilkanaście nazwisk. W ubiegłym roku szkolnym jedną z uczennic wydalono także za pobicia. Matki, które przejrzały szkolne statystki zauważyły również, że z powodu „bullyingu” tylko w ciągu tego roku odeszło sześcioro dzieci.
– Żeby na pewno nic się nam nie stało, w przerwie na lunch jesteśmy zamykani razem z jakimś nauczycielem w specjalnym pomieszczeniu. Nie tylko nasza trójka, takich dzieci jest więcej – relacjonuje Ewelina. – Niestety inni nie chcą mówić, bo boją się, że coś im się stanie. Prześladowani są nie tylko Polacy, także dzieci z innych krajów – m.in. kilka Murzynek.
Niestety z dziennikarzami szkoła nie chce na temat prześladowań rozmawiać. Każda próba połączenia telefonu z recepcji do dyrektora szkoły kończy się niepowodzeniem. Ewentualnie sekretarka informuje, że dyrekcja wyszła, ma spotkanie albo nie może podejść teraz do telefonu i proponuje zadzwonienie w innym terminie.
Podobnie zaczęto zachowywać się również w stosunku do obu matek, kiedy po raz kolejny zaczęły dochodzić swoich praw.
Zdesperowane kobiety zwróciły się więc z prośbą o pomoc m.in. do dziennikarzy i Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, które zadeklarowało, że może wspomóc ich walkę kierując do szkoły oficjalne listy oraz kontaktując je z organizacją prawniczą, która zajmuje się sprawami edukacyjnymi.
– Jest nawet szansa na to, że pomoc zostanie udzielona im bezpłatnie, pod warunkiem, że kobiety i ich mężowie nie osiągają tu zbyt wysokich dochodów. Po wstępnych rozmowach firma zapewniła mnie, że mają nawet możliwość zapewnienia tym paniom tłumacza – tłumaczy Laura Kryszczuk ze Zjednoczenia.

O sprawie została poinformowana także policja.
Na razie skończyło się na spisaniu standardowego formularza zeznań. Są jednak podstawy, by poważnie zainteresowała się tą sprawą, ponieważ po jednym z pobić w szkole, syn pani Anny został zawieziony na obdukcję. Jest więc formalny ślad, że kobiety i ich dzieci mówią prawdę.
– Nawet jeśli sprawą zajmie się policja i inne instytucje, będzie się to ciągnęło miesiącami. Tymczasem nasze dzieci potrzebują pomocy natychmiast. Dlatego ratunku szukamy w szkołach katolickich. To bardzo trudne – szczególnie teraz w środku roku – mówi pani Anna. – Mimo wszystko się nie zniechęcamy. Tym bardziej, że w szkołach państwowych panuje tu bardzo niski poziom. To kolejny powód, by przenieść nasze dzieci.
– Czasem na lekcjach oglądamy DVD, bo nikt nie chce słuchać nauczyciela albo wszyscy chodzą po klasie czy rzucają papierami. Niektórzy boją się zwrócić klasie uwagę – dodaje Krzysiek.
Najlepszym wyjściem – zdaniem matek – byłoby więc jak najszybsze rozstanie się z „toksyczną” szkołą. Tą opinię podzielił m.in. angielski psycholog, do którego zdecydowała się pójść mama Eweliny, by zasięgnąć opinii i upewnić się, że zmiana szkoły to konieczność. Po rozmowie z nastolatką jego sugestia była jednoznaczna. Problem jednak w tym, że według brytyjskiego prawa, rodzice mają obowiązek posyłać dziecko do szkoły, bez względu na wszystko aż do 16. roku życia. Przepisy te dotyczą także obcokrajowców, którzy mieszkają na terenie Wielkiej Brytanii.
Sytuacja wydaje się trudna także według polskiego psychologa, Piotra Waltosia.
– Jeśli dzieci poddadzą się prześladowcom zapewne będą coraz bardziej onieśmielone, zagubione i zakompleksione. Zaczną się izolować, zamykać w sobie, będą nasilać się u nich stany depresyjne. Jeśli zaś zareagują agresją i dojdzie do konfrontacji, przemoc wobec nich może jeszcze bardziej przybrać na sile – tłumaczy. – Zapewne droga do rozwiązania tej sprawy jest gdzieś po środku. Dzieciom jednak trudno rozwiązywać takie konflikty dyplomatycznie, sprawnie broniąc się słowem czy sprawnie, ale bez użycia siły, odpierając atak fizyczny.
Psycholog jest także zdania, że zjawisko to staje się coraz bardziej powszechne i pojedyncze osoby, niestety, nie są mu w stanie zaradzić. Do rozwiązania problemu potrzeba bowiem grupy specjalistów – odpowiednich instytucji o charakterze prawnym, nauczycieli, pracowników socjalnych, psychologów oraz pracowników np. mental health service. Jeśli np. przemoc – w Wielkiej Brytanii zwana „bullyingiem” – pojawia się w szkole, opieką trzeba objąć nie tylko poszkodowanych, ale także sprawców.
– Agresywne dzieci czy młodzież, które maltretują innych, najczęściej same są ofiarami nadużyć ze strony dorosłych. Swoją złość, przenoszą więc na rówieśników – wyjaśnia Piotr Waltoś. – Poniżają, bo same są poniżane. Dzieci emigrantów – często onieśmielone jeszcze w nowym kraju, gorzej mówiące w danym języku czy o innym kolorze skóry są więc najłatwiejszym łupem.

Katarzyna Kopacz

******************************************

Jak pokonać bullying?
– Po pierwsze – nie ignoruj tego, gdy jesteś poniżany – jeśli będziesz na to pozwalał, przemoc sama nie minie, a co gorsze, może się nasilić.
– Powiedz o tym, co cię spotyka komuś zaufanemu – nauczycielowi, rodzicom, przyjacielowi.
– Pamiętaj! To, że jesteś prześladowany, to nie twoja wina. Nikt nie zasługuje na to, by być tak traktowanym.
– Nie wysyłaj do swoich prześladowców żadnych sygnałów – nie pisz pełnych złości sms-ów, e-maili, itp.
– Nie zbliżaj się do swoich oprawców, staraj się zawsze być w grupie, jeśli sam nie czujesz się bezpieczny!
– Poproś swoich znajomych, by zawsze mieli cię na „oku”.
– Nie stosuj nigdy odwetu – możesz znaleźć się w jeszcze większych tarapatach.
– Sprawdź, czy twoja szkoła prowadzi jakąś politykę antybullyingową.
– Staraj się sprawiać wrażenie osoby pewnej siebie – nawet jeśli się tak nie czujesz.
– Zadzwoń na poufną linię antybullyingową dla dzieci – tel. 0800 1111.

komentarz[0] |
O portalu  |  Prywatność  |  Napisali o nas  |  Partnerzy  |  Polecaj nas  |  Faq  |  Rss Współpraca  |  Reklama  |  Kontakt / Redakcja
© 2004 - 2024 www.GBritain.net - All Rights Reserved / Wszelkie prawa zastrzeżone  |  ISSN 1898-9241   |   [polityka cookies]