Wątek jest stary, ale się dołączę, bo może ktoś tu jeszcze zagląda. Pani doktor z pozoru jest miła, ale zdecydowanie brak jej kompetencji. Trafiłam do niej w bardzo wczesnej ciąży z dość silnymi bólami brzucha. Ponieważ to moja pierwsza ciąża bardzo mnie to niepokoiło i chciałam uzyskać odpowiedzi na kilka pytań. Okazało się, że nic z tego a bóle brzucha, które ja określiłam jako silne, pani doktor określiła jako przesadę i to był jej jedyny komentarz! Naprawdę nie wiem czy ból, który budzi w środku nocy i sprawia, że ledwo stoje na nogach mozna nazwać przesadą. Druga sprawa- mam zapalenie tarczycy (Hashimoto). W Polsce moja pani ginekolog wyjaśniła z czym to się może wiązać, czego się spodziewać i poradziła, że w momencie kiedy się potwierdzi ciąża, mam sie udać do ginekologa, żeby wszystko było pod kontrolą. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dr T. powiedziała, że to nie jej "broszka"- ona się nie zajmuje takimi rzeczami, bo o tarczycy to ona nic nie wie!!!
Poleciła mi za to inna pania doktor, która miała byc specjalistą w tej dziedzinie. Po przyjściu do domu sprawdziłam nazwisko doktor-specjalistki od chorób tarczycy. Okazało się, że to nie endokrynolog, ale pani, która jest pediatrą i anestezjologiem! Po prostu totalna porażka. Zapalenie Hashimoto może być przyczyną poronień i najróżniejszych komplikacji. I ja rozumiem, że to jest prywatna klinika, w której liczy się pieniądz, ale gdzie etyka zawodowa?! Jak można wysłać pacjentkę endokrynologiczną do pediatry dla 60 funtów, które bym musiała zapłacić za wizytę u pseudo-specjalistki?!
Kolejna sprawa to badania. Bez mrugnięcia okiem zgodziłam się na badania, które zaleciła dr T., bo nie mam zamiaru oszczedzac na zdrowiu swoim albo maleństwa i na szczęście mnie na to stać. Wyniki badań miały być po około tygodniu. Miały do mnie przyjść na maila i po 1-2 dniach od ich otrzymania pani doktor miała do mnie zadzwonić, żeby wszystko umówić. Wyniki przyszły po prawie 2 tygodniach (są wysyłane do Polski) i nie doczekałam się odzewu ze strony dr T. przez kolejny tydzień. W międzyczasie kontaktowałam się z kliniką, żeby sprawdzić co się dzieje. Pani na recepcji (tu kolejna uwaga- miły głos, ale totalnie niepomocna) tylko mnie zbywała mówiąć, że mam czekać. W końcu po 2 tygodniach od otrzymania wyników, kiedy zadzwoniłam do kliniki po raz n-ty, recepcjonistka powiedziała z pretensja w głosie, że mam sobie sama zadzwonić do lekarki, bo ona ma ponad 100 pacjentek do obdzwonienia! Naprawdę nie jest to standard jaki powinien panować w prywatnej klinice, która w dodatku kasuje takie sumy (ja w ciągu 30 minut- wydałam tam 250 funtów). Ponieważ nic mi innego nie pozostało zadwoniłam do lekarki, która próbowała mi wmówić, że dzwoniła do mnie poprzedniego dnia, ale nie odbierałam. Naprawdę wymówka żenujaca, w momencie kiedy wiem, że podałam 3 numery telefonów (komórkę swoja i męża plus domowy), żadne z nas nie rozstaje sie z telefonem, bo akurat na tym polega nasza praca, że trzeba być ciągle dostępnym, a jak już naprawdę nie ma możliwości odebrac (baaardzo rzadko) to włącza sie poczta.
Nie dajcie się nabrać na reklamę "u nas poczujesz się jak w domu". Ja poczułam się jak intruz i maszynka do robienia pieniędzy. Więcej zainteresowania i życzliwości doświadczyłam od personelu NHS! Miałam do niej chodzić na prowadzenie ciąży, ale po ostatnich doświadczeniach podaruję sobie. Żałuję tylko, że pofatygowałam się wcześniej i nie poczytałam wszystkich opinii na różnych forach itd. Na przyszłość mam nauczkę, że jak trafia się kilka niepochlebnych opinii nt lekarza to normalne, bo nie każdemu można dogodzić, ale jesli ktoś ma takie tragiczne komentarze praktycznie na każdym forum, to nalezy sie od niego trzymać z daleka!
|