czy ktos cos slyszlal o tej przychodni,a moze ktos byl tam ??? "polskaprzychodnia" . Generalnie chodzi mi o ginekologa (greenford) ,bardzo prosze o jakies opinie. Z gory dziekuje

w polskiej przychodni na greenfordzie bylam 2 razy. niestety mialam okazje przekonac sie jak dziala sekcja ginekologiczna.
jestem w ciazy i mialam nadzieje ze polska przychodnia poprowadzi moja ciaze uzupelniajac angielskie swiadczenia.
pierwszy raz byla to wizyta lekarska bez usg,mimo ze uzyskalam odpowiedz na moje pytania, mialam wrazenie ze kazdy kolejny problem przyjmowany byl z przymusem. ok, byl piatek wieczorem, moze pan doktor mial gorszy dzien, chociaz mimo to milo by bylo chociaz uslyszec pytanie jak sie pani czuje?
2 tyg pozniej mimo wczesniejszych watpliowsci do zbyt czestego wykonywania usg, zapragnelismy jednak zobaczyc co slychac u naszego malenstwa i zdecydowalismy sie na usg, tym bardziej ze zaczelam sie niepokoic brakiem odczuwania ruchow.
na miejscu okazalo sie nie tylko ze przyjmowal inny lekarz (niestety ta sama pora- piatek wieczorem), ale ze nawet nie zalozono mi kartoteki, w ktorej by zaznaczono chociaz ostatnia miesiaczke czy przewidywany termin porodu.
cudownie bylo zobaczyc malenstwo i upewnic sie ze wszystko w porzadku, bo tu mimo wszystko staram sie wierzyc w kompetencje lekarza.
sprzet na ktorych wykonano usg pozostawie bez komentarza,
przebieg badania pozostawial wiele do zyczenia podobnie jak podejscie lekarza. moze jestem przewrazliwiona, ale trudno bylo nie zauwazyc ze ten Pan byl znudzony mna i cala wizyta, a na proste pytanie o wymiary malenstwa odpowiedzial wreczajac wydruk z usg: "ma tu pani wszystko napisane". apropos ten wydruk dostalam zamiast zdjecia malenstwa ktore jest wliczone w cene usg.
wydaje mi sie tez ze nie jest niczym nadzwyczajnym obecnosc partnera podczas usg, ale polska przychodnia ignorujac te obecnosc ma to chyba w nosie .

ja zdecydowanie tam nie wroce i nie polece tej przychodni nikomu

Jak podaje Swiatowa Organizacja Zdrowia (WHO) w UK na 1000 dzieci przed piatym rokiem zycia umiera 6 a w Polsce 8, natomiast na 1000 dzieci przed 1 rokiem zycia w UK umiera 5 w Polsce 6. Moze wiec jednak zamiast tak sie pchac to tej "polskiej" sluzby zdrowia zaufac statystykom.

Jakos tak wielce te statystyki sie nie roznia,wiec nie wiem o co ci chodzi...a co do sluzby zdrowia tutaj to mam bardzo wiele zastrzen,ale nie o to chodzi. Jest duzo powodow dla ktorych wiele dziewczyn woli isc do polskiego gina. A co do usg w ciazy (pierwsze) w UK to bardzo czesto jest wykonywane bardzo pozno (nawet 4-5 miesiac) a na pewno nie wczesniej niz w 12 tyg...

p.s cale szczescie ze nie poszlam do tej przychodni...

he he he nie ma co wierzyc w statystyki bo one maja sie nijak do zycia. Osoby, ktore maja problemy ze zdrowiem doskonale wiedza,ze w UK sluzba zdrowia pozostawia wiele do zyczenia. Wszystko tez zalezy na jaka opieke sie trafi. Swego czasu doswiadczylam niklej przyjemnosci leczenia w UK od tamtej pory polscy lekarze sa dla mnie wybitnymi specjalistami ( w porownaniu z tymi, ktorzy mnie leczyli w Londynie - dotykiem)

To prawda ze statystyki nie zawsze pokazuja pelna prawde, jednak sa one i tak o wiele dokladniejsze niz subiektywne odczucia i doswiadczenia jednostek.

Ja mialem doskonale doswiadczenia z NHS, wyleczono mnie tu (za darmo) z przewleklej dolegliwosci z ktora polska sluzba zdrowia (panstwowa i prywatna) zmagala sie przez lata i z niemoca rozkladala rece.

No tak ile ludzi tyle opinii i nikt tego nie zmieni. Kazdy ma inne doswiadczenia i ocenia wedlug nich. Tylko smiac mi sie chce kiedy sobie przypomne lekarza, ktory szkarlatyne pomylil ze swierzbem pomimo tego, ze swierzb nie wystepuje na twarzy a na dodatek tego przepisal leki na ospe To byla moja pierwsza przygoda ze sluzba zdrowia w UK 7 i pol roku temu. Od tamtej pory na jedynego lekarza dobrego( wg. mojej oceny) trafilam w klinice stomatologicznej gdzie do dzis leczy sie moj syn...............HE HE HE wlasnie mi sie przypomiala jeszcze jedna sytulacja ze szpitala no to bylo ciekawe kiedy stracilam przytomnosc pani doktor wybiegla z za parawana z krzykiem "pacjetka mi zemdlala" - naszczescie byl ze mna moj maz. Potem zamiast przeprowadzic badania czy aby dolegliwosc, z ktora przybylam nie doprowadzila do utraty przytomnosci wmawiala mi, ze na pewno jestem w ciazy.