Ja nie pisze o sytuacjach ekstremalnych. Ani o desperatach przyjezdzajacych tutaj mimo, ze nie znaja angielskiego, nie maja wystarczajacych kwalifikacji itd, tym, ktorym sie chyba wydaje ze ich od razu na Victorii jakis pracodawca przywita i zaprosi do hotelu. Jezeli ktos jest 'za cienki' zeby w Polsce sobie znalezc prace, to tutaj tez ma niewielkie szanse. No i potem wielkie dramaty i pretensja do niewiadomo kogo....
Moj poprzedni post byl odpowiedzia na pytanie kolezanki, ktora nie znajduje sie chyba w jakies dramatycznej sytuacji (rozumiem, ze wtedy wymagania co do wynagrodzenia kazdemu sie zmieniaja) tylko zdaje sie, ze - we wzglednie ustabilizowanej sytuacji - tak ogolnie ja refleksje naszly
. Ja nie wartosciuje ludzi w zaleznosci od tego, ile zarabiaja. A to, ze pisze, ze ilestam to malo to nie po to, zeby wpedzac kogos w kompleksy czy zgorzknienie. Mowie tylko o tym, zeby w miare mozliwosci miec jakis plan i starac sie isc do przodu. Czego zycze Mariolce i wszystkim innym
P.S.
Dobrze ze post powyzej sie pojawil - moze pare osob sie zastanowi, na co moga liczyc w Wielkiej Brytanii mlekiem i miodem plynacej.