Raczej z Polski oglosic bankructwa nie bedziesz mogl - przynajmniej w UK. W Polsce juz mozna to robic, ale podziwiam za odwage tych, co sie na to zdecyduja. W UK mozesz tylko oglosic bankructwo jesli twoje centrum zyciowe sie tam znajduje.

Nie mam pojecia, do Inland Revenue moze w Polsce zdzialac, wiec tu ci nie pomoge.

Ag

jazzwink to jeszcze ja karol czyli musial bym wyjechac do uk zeby oglosic bankructwo ile to by trwalo i jak to wyglada co pierwsze sie robi itp opisz w skrucie dzieki

No własnie mnie zostawił facet.Pojechał sobie w sina dal.zostawiajac mnie z 4 dzieci.Pozostało dwie karty kredytowe na łączną kwotę 6500 f. debet na koncie 500f,niespłacony housing owerpayment 1600f.jak sie okazało pan i władca nie zapłacił za gaz i wode- kolejne 600f.i councile tax na 1200f A ja mam na koncie 100f. za dwa tygodnie czynsz do zapłaty. zastanawiam sie czy jak sie zabije to panstwo pomoże moim dzieciom?
A moze lepiej jak sie wezme w garsc i pokaze ze moze jestem starsza niz ta nowa i moze cycki mam mniej twarde ale mam jaja? moze powinnam ogłosic upadłosc. pewnie pójsc do counsilu po pomoc.ale narazie siedze i pije.

Przepraszam za opoznienie w odpowiedzi...

Sam wyjazd moze nie wystarczyc. Twoj "osrodek interesow zyciowych" musi byc w UK. To znaczy, ze musisz tam mieszkac. Ile trwa samo oglaszanie bankructwa ci nie powiem, bo tym sie nie zajmuje i po prostu nie wiem.

Zeby oglosic bankructwo trzeba zglosic sie do sadu, gdzie bedziesz musial wypelnic wielostronicowy formularz nt tego gdzie mieszkasz, jaki masz majatek, co z nim zrobiles, jesli go rozdysponowales, kim sa twoi dluznicy, jakie masz zarobki, wydatki itp, itd. Potem zostanie wyznaczona rozprawa - mozesz zostac wysluchany od razu albo po kilku tygodniach, zalezy od oblozenia sadu.

Po tym, jak sie z sadu wyjdzie musisz sie skontaktowac z biurem Official Receiver, gdzie odbedzie sie spotkanie z inspektorem ci przydzielonym. On juz bedzie mial wypelniony przez ciebie formularz i bedzie ci zadawal dodatkowe pytania na temat informacji, ktore tam umiesciles.

A potem to juz naprawde zalezy. Moze zostac wszczete dodatkowe doochodzenie, jesli nie podasz prawdy i to zostanie wykryte. Moze tez byc tak, ze sprawa sie zakonczy zaraz po owym skotkaniu.

Inspektor przygotowuje raport, ktory idzie do twoich wierzycieli. Tyle.

Bankructwo trwa rok, moze trwac krocej, ale nie musi. To zalezy od konkretnej sprawy.

Ag

Decyzji za ciebie nikt nie podejmie, ale bankructwo to dosyc radykalny krok. Zwlaszcza jesli jestes wlascicielem jakiejs nieruchomosci, samochodu, akcji, dyrektorem przedsiebiorstwa itp.

Ogloszenie bankructwa to umorzenie dlugow, ale moze wiazac sie z koniecznoscia "obnazenia sie" przed obcymi ludzmi i wywleczeniem przed nimi twojego zycia osobistego.

Ag

No hej!

Pozwole odswierzyc watek bo byc moze to cos nowego

Wiec nie chodzi tu o kredyty ani karty kredytowe na 36k funcikow

Moja historia zaczela sie w 2003 roku w UK ale konkretnie dotyczy mojej nowej pracy w 2006. Postanowilem zostac kurierem znajomy, pracodawca brata chcial akurat sprzedac niezniszczalnego vana za 5k wiec tak oto zaczela sie moja przygoda.

Umowilem sie z nim ze splace go w ciagu roku bez zadnych problemow i tak
tez sie stalo z moimi wysmienitymi zarobkami zrobilem w ciagu roku 34kF wiec spokojnie ciagnalem biznes.
Glowni klienci to banki, prawnicy etc po prostu przewoz dokumentow. bylo naprawde fajnie do polowy 2007. Wtedy jeszcze nikt nie wiedzial co sie szykuje, zanim oznajmiono w gazetach o wielkim kryzysie wszystkie te firmy zaczely ciecia a ja jako sameday courier dostalem najbardziej po dupie, co odbilo sie na mnie w szczegolnosci ale dalej brnalem w to wszystko bo wiadomo, czasami byl dobry miesiac a czasami nie, nie wiedzialem wtedy ze to sie tak przykro skonczy.
Zwlaszcza ze to byl juz drugi rok, w pierwszym splacilem samochod, a w tym mialem splacic podatek z pierwszego. Tak, przeciez to mialo byc proste skoro zarobilbym podobna sume. niestety skonczylo sie na 20k i wtedy juz bylo za pozno.
Zwinalem manatki, na szczescie jestem przezorny i z zalozenia nie biore zadnych kredytow bo nie lubie miec problemow, ale zostalem z niezaplaconym podatkiem na sume okolo 5800F Autko kupione za 5k po przejechaniu przeze mnie 160k mil bylo warte zaledwie 1500f W tej chwili zarabiam kolo 900F miesiecznie. Splacam Inland Ravenue 100f miesiecznie jak i mecze sie z zerwanym kontraktem ubezpieczenia vana, jeszcze kilka dobrych setek, za ubezpieczenie placilem kolo 240f miesiecznie.
Pozytywne strony takie ze ta kwota nie jest oprocentowana ale juz mi odechcialo sie ryzykowac w biznesie w tak niestabilnym rynku, z drugiej strony meczyc sie tyle lat ze splata tez mija sie z celem. Nie ukrywam ze sie mecze z tym strasznie ale to forum to przeciez nie porada psychoterapeutyczna

Nosze sie z zamiarem bankructwa, chyba ze jest jakas inna rada.
Nie szastalem pieniedzmi, zylem zazwyczaj skromnie, po prostu tak wyszlo.
Moze bylem zbytnio przeswiadczony ze moralnosc i uczciwosc poplaca, i sie zarejestrowalem jako nieliczny z kurierow w Inland. I moze jeszcze kilka innych drobnych bledow. Teraz trzeba wypic to piwo

Pozdrawiam serdecznie i dzieki rade.

Sorki ze tak post pod postem.
Nie mam zadnego majatku, tzn samochodu domu czy czegokolwiek kilku niezbednikow.