No i umoczyłem pewnie
, mam przygodę z Royal Mail wysłałem paczkę , Standard Parcels plus zapłaciłem additional compensation do 500 funtów i..........znikła, nie ma ,wcięło.
Jakim cudem nie wiadomo , paczka wielka jak szafka nocna pięknie zapakowana i opisana i nic. Teraz jak to w tej krainie, jak coś zgrzytnie to koniec. Wysłałem stosowne dokumenty wraz z orginałem nadania i tu zaczyna sie ciekawy problem. Odpowiedż brzmi ze bardzo im przykro ....ble,ble ble i dołączają czek na pokrycie kosztów wysyłki natomiast na zwrot kosztów zaginionej przesyłki potrzebuje orginał czegośtam potwierdzający ze tyle było warte to co w środku.
Zadzwoniłem więc na ichnią infolinię gdzie kolega operator potwierdził mi wszystko tylko nie bardzo umiał powiedzieć co mam dośłać by dostać pieniądze.
Wysyłany przedmiot nie jest nowy, nie jest to aukcja Ebay, ot po prostu mam coś w domu i chcę wysłać koledze, coś co moze byc od pokoleń w mojej rodzinie , w końcu kazdy ma kupę rupieci i trudno by mieć na nie orginalne rachunki tym bardziej że lata lecą a wartość idzie albo w górę albo w dół. Wiadomo ze to moja wina powinienem przeczytać najpierw przepisy szczegółowe na stronie RM ale to jest chore w ten sposób ta poczta za nic nie odpowiada. Druga sprawa jak oni cokolwiek szukają skoro ten rodzaj przesyłki nie ma żadnej numeracji?
Teraz nawet jak im pokaże jakiś paragon to następne pytanie będzie jak udowodnie ze akurat to jest w paczce?
Czy ktoś miał z tymi debilami do czynienia w podobnej sprawie?
W trakcie rozmowy z infolinią ustaliliśmy ze prześlę im zdjęcie przedmiotu i skan strony z katalogu z identycznym przedmiotem by widzieli wartość, chyba że ktoś ma jakiś inny-lepszy pomysł. Walka sie toczy o 400 funtów.
Rozmawiałem z moim lokalnym kolegą który parę lat temu miał taki przypadem z 26 letnim "antykiem" i został o zwrocie kosztów przesyłki.
Czy macie jakieś doświadczenia z RM???