http://www.gbritain.net

:: Polacy pracujący w Londynie
Artykuł dodany przez: syrenka (2004-10-18 00:29:37)

PRACA w LONDYNIE

Polakow w Londynie mozna podzielic na dwie kategorie. Bierzemy pod uwage prace, jej legalnosc, wyksztalcenie i cele ich przyjazdu.
Pierwsza, liczniejsza grupe stanowia osoby mlode i niezalezne.Przyjezdzaja one do szkol jezykowych w poszukiwaniu nauki, poszerzenia
horyzontow. Kwestia pracy nie jest im jednak obojetna.Druga grupe stanowia osoby po 30-stce, z bardzo slaba znajomoscia
jezyka angielskiego. Jedynym celem ich pobytu w Londynie sa pieniadze.Pracuja 6 dni w tygodniu po 12 godzin dziennie, stad trudno doszukac
sie u nich wiekszej motywacji do nauki.

LEGALNA PRACA

Sama naleze do pierwszej grupy, ktora de facto ma o wiele wieksze mozliwosci przed soba.
Wiekszosc osob przyjezdzajacych do szkol jezykowych to osoby 20-3o letnie. Studenci, maturzysci i osoby z wyksztalceniem wyzszym.
Na jaka prace moge liczyc? Ile moge zarobic? Jak takiej pracy szukac? Otoz w wiekszosci sa to prace w tzw. "catering industry", czyli puby, restauracje i kafejki. Najnizsza stawka obowiazujaca to L4,50. Na taki zarobek nalezy liczyc na starcie. Po kilku miesiacach zwykle otrzymuje sie podwyzke. Wowczas pojawia sie wizja L5-6 na godzine. Od tego nalezy odliczyc podatek, ktory w calosci mozna odzyskac przy wyjezdzie. W najlepszej sytuacji sa kelnerzy i barmani. Ich napiwki nierzadko stanowia druga pensje. "Bodyguard", czyli bramkarz tez nie powinien narzekac - L8 na godzine to calkiem niezly zarobek. W trudnej sytuacji sa osoby z mizerna znajomoscia jezyka angielskiego. Znam wiele osob po studiach, ktore z takim przygotowaniem do zycia w nowym srodowisku przyjechaly do Anglii. Pracowali przez pierwsze miesiace jako porterzy, co w jezyku potocznym nazywa sie "na zmywaku". To bardzo niewdzieczna i ciezka praca. Jednakze bez znajomosci jezyka nie mozna na wiecej liczyc. Nie jest to jednak sytuacja bez wyjscia. W ciagu 2 miesiecy byli w stanie poprawic swoj angielski na tyle, aby zaoferowano im lepsza prace, a co za tym idzie wiecej pieniedzy.


PIERWSZE WRAZENIA

Pamietam moj pierwszy rok pobytu w Londynie i w zasadzie podziwiam siebie i znajomych za wytrwalosc. Nie mialam problemu ze znalezieniem pracy, ze wzgledow przede wszystkim jezykowych.Przyjechalam do Londynu na poczatku sierpnia 1998. W momencie, gdy pisze te slowa, to juz ponad dwa i pol roku... jak ten czas szybko plynie.
Prace zaczelam szukac z poczatkiem wrzesnia, kiedy zauwazylam ze moj portfel przechodzi ostra kuracje wyszczuplajaca. Tak, tak - Londyn to bardzo drogie miasto, ponoc najdrozsze w Europie...
No wiec dostalam prace w bardzo kulturalnej kafejce na Leicester Square. Leicester Square to bardzo znane miejsce, najbardziej zatloczone w Londynie, szczegolnie w weekendy. Znajduja sie tamkawiarnie, puby, kina i dyskoteki. Wlasnie tam, w kafejce na Leicester Square spedzilam pierwszy rok mojego pobytu w Londynie.Od godziny 12 do 15 uczylam sie. Prolog mojej przygody z Londynem przebiegal pod znakiem pilnego studiowania. Po szkole godzina, czasem dwie godziny przerwy i... praca. W domu zwykle bylam o godzinie 2 w nocy i w zasadzie kazdy dzien wygladal tak samo: szkola, zadania domowe, praca, sen, szkola, zadania domowe, praca... i tak w kolko.
Pamietam ze nigdy nie wiedzialam jaki mamy dzien, 15, moze 20. Prawde mowiac nie mialo to zadnego znaczenia.
Naturalnie pracuje sie wiecej niz mozna. Menadzerowie oczywiscie znali nasze mozliwosci legalnego zatrudnienia (20 godzin tygodniowo),ale ze wzgledu na nasze podejscie do pracy nie bylo problemu z praca na caly etat.
Podejscie do pracy osob podobnych mnie mozna strescic w trzech punktach:
- zawsze na czas,
- zawsze usmiechnieci,
- zawsze elastyczni jesli chodzi o godziny.

Byl to dla mnie i dla moich przyjaciol szczegolnie meczacy rok. Ale satysfakcji, ktora dawalo nam obcowanie w innym swiecie, nauka i przede wszystkim pieniadze, nic nie zastapi.


adres tego artykułu: http://www.gbritain.net/articles.php?id=10