http://www.gbritain.net

:: UrzÄ…d dzwoni tylko raz
Artyku³ dodany przez: Damian (2008-09-14 11:31:19)

Drogi emigrancie, mówi urząd pracy. Wiemy, że jesteś w Anglii. Jeśli nie odbierzesz telefonu, wykreślimy cię z listy bezrobotnych...

To nie żart – polscy urzÄ™dnicy od likwidacji bezrobocia postanowili przypomnieć o sobie mieszkaÅ„com Wysp. Tym samym, którzy odwykli już od wzywania na dywanik i tÅ‚umaczenia siÄ™ z różnych rzeczy pod groźbÄ… kar.
Wszystko zaczęło się w Głogowie. Pracownicy tamtejszego urzędu pracy zauważyli, że na ich biurkach zalega więcej ofert zatrudnienia niż nazwisk bezrobotnych.

Teoretycznie problem 12-procentowego bezrobocia w ich mieÅ›cie powinien wiÄ™c rozwiÄ…zać siÄ™ sam – postanowili zatem wziąć sprawy w swoje rÄ™ce. Zamiast wysyÅ‚ać wezwania w listach poleconych (wiÄ™kszość i tak wracaÅ‚a jako niedorÄ™czona), urzÄ™dnicy dzwoniÄ… do „bezrobotnych” na komórkÄ™ i zachÄ™cajÄ… do przyjÄ™cia rzekomo atrakcyjnej posady. JeÅ›li petent nie jest zainteresowany lub, co gorsza, nie odbiera telefonu, skreÅ›lajÄ… go z listy bezrobotnych.

JeÅ›li wiÄ™c polski „bezrobotny” zabraÅ‚ ze sobÄ… do Anglii polskÄ… komórkÄ™, telefony mogÄ… go nÄ™kać nawet codziennie. SkÄ…d jednak polski urzÄ…d może wiedzieć, że delikwent jest za granicÄ…? W telefonie sÅ‚ychać zagraniczny sygnaÅ‚ lub, na domiar zÅ‚ego, po angielsku rozlega siÄ™ komunikat, że abonent jest chwilowo nieosiÄ…galny.

Jak przyznaje Iwona Ciszewska z Urzędu Pracy w Głogowie, nikt nie spodziewał się, że nowy system przyniesie tak spektakularne efekty. Bo do tej pory mało kto przyznawał się, że nie zależy mu na podjęciu zatrudnienia. Bezrobotni narzekali na problemy z dojazdem do zakładu pracy, niedogodne godziny zatrudnienia albo że jest to zajęcie poniżej ich kwalifikacji.

NajlepszÄ… wymówkÄ… byÅ‚o zapewnienie, iż wÅ‚aÅ›nie dostali znakomitÄ… ofertÄ™ i czekajÄ…, aż szef potwierdzi przyjÄ™cie do swojej firmy. WystarczaÅ‚o, by uwolnić siÄ™ od nagabywania „poÅ›redniaka”. Przynajmniej do niedawna, bo teraz urzÄ™dnicy nie pozwalajÄ… siÄ™ zbyć.

– Bezrobotni szybko przyznajÄ… siÄ™, że majÄ… inne zajÄ™cie za granicÄ… i nie opÅ‚aca im siÄ™ przyjmować naszych ofert. WykreÅ›lamy ich wtedy z ewidencji – mówi urzÄ™dniczka.
I dodaje, że emigrantom chodzi przede wszystkim o opłacanie za nich składek zdrowotnych w kraju, by mieć darmowy dostęp do służby zdrowia.

Nierobotni
O tym, jak trudno w Polsce znaleźć człowieka do pracy, może świadczyć historia przedsiębiorcy z północnej Polski, który od 2006 roku poszukuje sprzedawcy do swojego sklepu. Media w kraju opisują zaś jego zmagania i bezradność urzędu pracy. A wszystko dzieje się w miejscowości, gdzie bezrobocie sięga 20 procent.

Dlaczego nikt więc nie chce podjąć się tego zajęcia? Bo musiałby stać za kasą od szóstej rano, a tego już nie można zaakceptować. Ludziom wygodniej jest bowiem otrzymywać od urzędu ubezpieczenie, a samemu poszukać sobie zatrudnienia gdzieś na czarno albo wyjechać za granicę.

Jednak według Narodowego Funduszu Zdrowia, polskie ubezpieczenie nie pomoże nam, jeśli podjęliśmy pracę na saksach. Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego ważna jest bowiem za granicą tylko w czasie wyjazdu turystycznego lub jeśli wykonujemy tam obowiązki zawodowe dla polskiego pracodawcy. A o tym i tak dowiedziałby się urząd pracy.

Mało tego, w przypadku bezrobotnych ubezpieczenie za granicą obejmuje ich leczenie jedynie przez 30 dni od momentu przyjazdu.
Tymczasem, według Głównego Urzędu Statystycznego, bezrobocie w Polsce spadło już do historycznego pułapu 9,4 procenta. Szacuje się, że przynajmniej połowa z tych ludzi pracuje w szarej strefie.

Urzędy pracy w Polsce dwoją się i troją, aby zachęcić bezrobotnych do podjęcia zatrudnienia. Ofert czeka mnóstwo, brakuje tylko chęci i motywacji. Czysta kalkulacja przekonuje bezrobotnego, że za proponowane mu pieniądze nie warto nawet wstawać z łóżka.

Urzędnicze represje nie są już wystarczające, by przyciągnąć bezrobotnego do urzędu, nie mówiąc już o przekonaniu go do podjęcia zatrudnienia. Zwykła oferta pracy przy taśmie za 1200 złotych nie jest tym, czego oczekuje.

NiemaÅ‚Ä… kreatywnoÅ›ciÄ… wykazaÅ‚ siÄ™ UrzÄ…d Pracy w Rybniku. Przy współpracy z gminÄ… zaproponowaÅ‚ bezrobotnym zajÄ™cie przy porzÄ…dkowaniu ulic i skwerów. Dyrekcja urzÄ™du wykÅ‚ada 60 procent wynagrodzenia ze swojej kieszeni, resztÄ™ dokÅ‚adajÄ… miejscy urzÄ™dnicy. Rachunek jest prosty – tyle samo urzÄ…d pracy pÅ‚aciÅ‚by za skÅ‚adki ubezpieczeniowe i zasiÅ‚ek dla bezrobotnego, wiÄ™c lepiej, by za te pieniÄ…dze daÅ‚ coÅ› od siebie. A jak mówiÄ… sprzÄ…tacze, praca lekka i co najważniejsze – da siÄ™ z niej wyżyć. MiÄ™dzy innymi dlatego, że wynagrodzenie – w ramach walki z bezrobociem – zwolnione jest od podatku.

UczÄ… emigracji
Weryfikację bezrobotnych przeprowadza też Urząd Pracy w Słupsku. Jak do tej pory status bezrobotnego straciło tam półtora tysiąca osób, a urzędnicy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Bo z dziesięciu tysięcy bezrobotnych wezwanych na dywanik pracę chciało podjąć tylko 500 osób. Sto trzydzieści zaś bez ogródek przyznało, że pracuje za granicą i nie ma czasu stawiać się na wezwanie.

Przed wykreÅ›leniem z listy bezrobotnych może uratować zapisanie siÄ™ na kurs zawodowy – na przykÅ‚ad spawacza lub operatora dźwigu. Teoretycznie rozwiÄ…zanie takie daje szanse na znalezienie dobrze pÅ‚atnego zajÄ™cia w kraju.
– Ale po kursach i tak ludzie uciekajÄ… za granicÄ™, by zarobić jeszcze wiÄ™cej – ubolewa na Å‚amach portalu Nasze miasto Andrzej KÅ‚oÅ›, wÅ‚aÅ›ciciel firmy transportowej ze SÅ‚upska.

Tomasz Ziemba




adres tego artyku³u: http://www.gbritain.net/articles.php?id=197