http://www.gbritain.net

:: Zostać czy wracać? - dylemat Polaków w UK
Artyku³ dodany przez: Damian (2006-02-01 11:43:48)

Pytanie o powroty Polaków jest źle postawione, a wbrew pozorom sprawa nie jest prosta. Dziesiątki tysięcy ludzi dzień w dzień zastanawiają się, kiedy, i czy w ogóle wrócą do kraju.

Piątek wieczór, grupka mężczyzn w dresach, białych adidasach i kapturach pali marihuanę pod jednym z polskich klubów w północnym Londynie. Rozmowa, razem ze skrętem, kręci się wokół piłki nożnej, kobiet, używek, aż schodzi na temat o wiele bardziej drażliwy.

- Ja wracam k…., ale za jakiÅ› czas dopiero, jak bÄ™dzie lepiej...

- A skąd będziesz wiedział, czy jest lepiej czy gorzej?

Zapada milczenie. Filozoficzne pytanie dotyczÄ…ce kwestii „kiedy jest lepiej, a kiedy gorzej” zaznacza siÄ™ zmarszczkami na doÅ›wiadczonych czoÅ‚ach klubowiczów.

Wbrew pozorom sprawa nie jest prosta. DziesiÄ…tki tysiÄ™cy ludzi dzieÅ„ w dzieÅ„ zastanawiajÄ… siÄ™, kiedy, i czy w ogóle wrócÄ… do kraju. Jedni przyjechali na wakacje i sÄ… tu już od lat - perspektywÄ™ powrotu oddalajÄ…c, im silniej wsiÄ…kajÄ… w tutejszÄ… rzeczywistość. Inni przyjechali z zamiarem dorobienia siÄ™, ale majÄ… już dosyć i marzÄ… o powrocie. Dla kolejnych powrót to krok wstecz, a jeÅ›li nie wrócÄ… z fortunÄ… zarobionÄ… ciężkÄ… harówkÄ… - porażka. O ile ktoÅ› wyjechaÅ‚ z zamiarem definitywnego niewracania do kraju nad WisÅ‚Ä…, o tyle pytanie, „kiedy” pojawiać siÄ™ bÄ™dzie w jego życiu jak bumerang. W sensie historycznym niewiele siÄ™ zmieniÅ‚o – migranci z ziem polskich w XIX i XX wieku do Ameryk czy Europy też zazwyczaj zapewniali, iż wrócÄ…, a wyjazd do Chicago na kilka lat ma na celu tylko podreperowanie budżetu gospodarstwa. To, że różnie siÄ™ później im życie ukÅ‚adaÅ‚o, to inna sprawa. W dywagacjach na temat powrotów zbyt czÄ™sto bowiem zapominamy, że mówimy przecież o indywidualnych biografiach, a tych – jak dobrze wiemy z autopsji – przewidzieć siÄ™ nie da.

Dobry Polak to wracajÄ…cy Polak

BÅ‚Ä…d ten popeÅ‚niajÄ… sami Brytyjczycy, którzy nagminnie powtarzajÄ…, że obecna fala migracji z paÅ„stw nowo przyjÄ™tych do Unii ma charakter tymczasowy, a wiÄ™kszość osób do Polski wróci. Podobnie wypowiada siÄ™ na ten temat Zjednoczenie Polskie. Owszem, w prowadzonych badaniach na temat polskich migracji do Wielkiej Brytanii motyw ten siÄ™ potwierdza – ludzie najczęściej mówiÄ…, iż ich celem jest pobyt jedynie kilkuletni. Ale ludzie mówiÄ… różne rzeczy. W USA kilkadziesiÄ…t tysiÄ™cy osób twierdzi, że zostali porwani przez istoty pozaziemskie, które dokonaÅ‚y szczegółowych oglÄ™dzin ich (nagiego) ciaÅ‚a. SÄ… na Å›wiecie też osoby, które wciąż wierzÄ…, że Å›wiat stworzony zostaÅ‚ siedem tysiÄ™cy lat temu w siedem dni, a nawet sÄ… tacy, którzy nadal sÄ…dzÄ…, że możliwa jest koalicja PO i PiS. PamiÄ™tajmy w koÅ„cu, że mamy do czynienia z deklaracjami, a nie rzeczywistymi dziaÅ‚aniami. Ludzie mogÄ… zapewniać, że majÄ… zamiar wrócić, niemniej siedzÄ… w Londynie latami. „PrzyjechaÅ‚em na wakacje – jestem już dwa lata”, „Ja jestem tu tymczasowo – już z osiem lat bÄ™dzie”, „Ja na staÅ‚e – a potem siÄ™ zobaczy” – podobnych sprzecznych oÅ›wiadczeÅ„ sÅ‚yszaÅ‚em caÅ‚e mnóstwo. Ale nikt nie powiedziaÅ‚, że życie jest logiczne. Ponadto dochodzi caÅ‚a masa nieprzywidywalnych wydarzeÅ„ w skali makro – jakikolwiek kryzys gospodarczy w Wielkiej Brytanii czy hossa w Polsce wpÅ‚ynie na ewolucjÄ™ i modyfkacjÄ™ decyzji co do migracji lub powrotu. JesteÅ›my gatunkiem bardzo adaptowalnym, trudno wiÄ™c oczekiwać od ludzi, by raz trzymali siÄ™ powziÄ™tych decyzji i planów. Przypuszczam, że sam fakt organizowania olimpiady w Londynie w 2012 roku, zwiÄ™kszajÄ…c zapotrzebowanie na architektów i projektantów, przyczyni siÄ™ do decyzji o ostatecznym pozostaniu w stolicy brytyjskiej niejednego Polaka pracujÄ…cego w tym zawodzie.

Od czasów, kiedy zaczęło siÄ™ o polskich migracjach mówić gÅ‚oÅ›no na forum publicznym, czyli od poczÄ…tku 2004 roku, kwestia wyjaÅ›nienia, czy mamy do czynienia z falÄ… ludzi zamierzajÄ…cych siÄ™ osiedlić, czy też sezonowymi wakacjuszami znajduje siÄ™ na naczelnym miejscu. „Oni wrócÄ…, prawda?”, „kiedy oni wrócÄ…?”, „oni nie przyjechali siÄ™ tu osiedlić, prawda?” – odpowiadajÄ…c na podobne pytania tutejszych mediów, mam czÄ™sto wrażenie, że Brytyjczyków kwestia ta gryzie najbardziej. CzkawkÄ… odzywa siÄ™ tutaj naiwna wiara rzÄ…dów zachodnich, które w latach 50-tych i 60-tych sprowadzaÅ‚y taniÄ… siÅ‚Ä™ roboczÄ… jako gestarbeiterów – czyli dosÅ‚ownie „goÅ›ci”. Kiedy imigranci odmówili powrotu i zostali, rzÄ…dy okazaÅ‚y siÄ™ bezsilne – jurysdykcja oparta o prawa czÅ‚owieka zapewniÅ‚a imigrantom pozostanie tam, gdzie żyli i pÅ‚acili podatki. Dzisiaj, narzekajÄ…c na mniejszoÅ›ci etniczne, część opinii publicznej krajów europejskich zapomina, iż w dużej części ludzie ci przybyli na zaproszenie samych gospodarzy, a bez ich wkÅ‚adu w przemysÅ‚, w którym pracowali na samym dole drabiny spoÅ‚ecznej, nie byÅ‚oby mowy o sukcesie gospodarczym Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.

W swoich pytaniach o powrót Polaków Brytyjczykami powoduje czysty pragmatyzm. PamiÄ™tajmy, iż z ekonomicznego punktu widzenia imigrant jest gospodarczym darem z nieba – pracuje za maÅ‚e stawki, nie awanturuje siÄ™ (czasami sÄ… wyjÄ…tki, w latach 70. wÅ‚oscy imigranci wywrócili do góry nogami szwajcarskie prawo stosunków pracowniczych), a paÅ„stwo nie pÅ‚aciÅ‚o za jego wyksztaÅ‚cenie. Powrót uczyniÅ‚by go jeszcze bardziej opÅ‚acalnym, gdyż w tym przypadku paÅ„stwo nie poniesie również kosztów jego leczenia na starość.

Przeczekać okres przejściowy

AbstrahujÄ…c od wielkiej ekonomii, pytanie „zostać czy wracać” jest przede wszystkim dylematem ludzkim. Dżentelmeni, których rozmowÄ™ podsÅ‚uchaÅ‚em pewnego piÄ…tkowego wieczoru wyrażali to, co bohater rysunku Andrzeja Mleczki, który wychylajÄ…c siÄ™ z kanaÅ‚u pyta przechodnia: „Czy minÄ…Å‚ już okres przejÅ›ciowy miÄ™dzy socjalizmem a kapitalizmem?”. Dla dziesiÄ…tków, a zapewne setek tysiÄ™cy Polaków, sposobem na przeczekanie tego okresu jest migracja. Jest jednak jeden problem: skÄ…d wiemy, iż etap ów minÄ…Å‚? Åšledzimy media, wypytujemy znajomych, rodziców, krewnych: Jak jest? Lepiej? Można wracać? W jaki sposób zinterpretować sygnaÅ‚y „stamtÄ…d”, że czas już wracać, a Polska jest już normalnym krajem?

I tu jest problem. Ze zdroworozsÄ…dkowego punktu widzenia bowiem każdy dzieÅ„ spÄ™dzony za granicÄ… oddala nas od perspektywy sensownego powrotu. Z każdym dniem tracimy bezpoÅ›redni kontakt z otoczeniem, nie „networkujemy” w poszukiwaniu pracy, nie jesteÅ›my fizycznie we wÅ‚aÅ›ciwym miejscu o wÅ‚aÅ›ciwym czasie, nie wyczuwamy drobnych zmian w stylu życia ludzi, które czÄ™sto decydujÄ… o byciu na bieżąco. A wiÄ™c nasze szanse i kapitaÅ‚ spoÅ‚eczny w postaci notesu z kontaktami lub znajomych, którzy winni sÄ… nam przysÅ‚ugi – malejÄ…. JednoczeÅ›nie każdy dzieÅ„ tutaj pogÅ‚Ä™bia naszÄ… znajomość londyÅ„skiej rzeczywistoÅ›ci, znamy wiÄ™cej ludzi, co siÄ™ przekÅ‚ada na lepsze szanse awansu. Co wiÄ™cej – dla naszych znajomych i krewnych w Polsce jesteÅ›my potencjalnym źródÅ‚em kontaktów i pomocy, a wiÄ™c wartoÅ›ciÄ… samÄ… w sobie staje siÄ™ nasz fakt zamieszkania w Wielkiej Brytanii. Z kolei zapominamy, że na rynku pracy w Polsce jesteÅ›my konkurencjÄ… - w dodatku bogatszÄ… o doÅ›wiadczenie londyÅ„skie, tak wiÄ™c nie bÄ™dzie przesadÄ… stwierdzenie, że nasi znajomi majÄ… interes w tym, abyÅ›my siedzieli w Londynie jak najdÅ‚użej. W tym sensie jeÅ›li liczymy na to, że kiedyÅ› powiedzÄ…: „Wracaj! W Polsce wszystko już siÄ™ zmieniÅ‚o i jest ok” - możemy jeszcze sobie dÅ‚ugo poczekać. Gminy, gdzie bezrobocie dramatycznie spadÅ‚o wskutek migracji, wcale nie palÄ… siÄ™, by Polacy z Londynu zaczÄ™li na Å‚ono Ojczyzny wracać. Na tydzieÅ„, dwa, zostawić parÄ™ tysiÄ™cy w knajpach owszem. Szukać pracy? No way.

Ludzie na huśtawkach

W dzisiejszych czasach jednak, w coraz wiÄ™kszym stopniu pytanie o powrót staje siÄ™ anachroniczne i fikcyjne. Brytyjskie wÅ‚adze i media, które pytajÄ…: „czy oni wrócÄ…?” zapominajÄ…, że w Å›wiecie gdzie granice straciÅ‚y na ostroÅ›ci, zmianie znaczenia ulegÅ‚ też sam fakt bycia za granicÄ…. W czasach tanich linii, lotnisk w Szczecinie, Bydgoszczy, Katowicach, Rzeszowie i WrocÅ‚awiu, gadu-gadu, komórek i otwartych granic jednÄ… z dominujÄ…cych strategii Polaków staje siÄ™ migracja wahadÅ‚owa – kilka miesiÄ™cy tu, kilka miesiÄ™cy tam - sezon tu, sezon tam. W ten sposób praca w Londynie niewiele różni siÄ™ od wyjazdu sezonowego na budowÄ™ w Warszawie. Ludzie, którzy studiujÄ… w Polsce i potrafiÄ… w ciÄ…gu miesiÄ…ca być w swoim mieÅ›cie dwa, trzy razy - też nie należą do wyjÄ…tków.

„Ludzi na huÅ›tawce” – jak nazywajÄ… ich socjologowie - pytanie o powrót nie dotyczy – oni w rzeczywistoÅ›ci nigdy nie wyjechali w sensie opuszczenia domu – raczej dojeżdżajÄ… do pracy. Pytanie oczywiÅ›cie o to, jak dÅ‚ugo tak mogÄ… i jakie sÄ… tego koszta. Niektórzy badacze migracji o ludziach prowadzÄ…cych taki tryb życia mówiÄ…, że ulegajÄ… „podwójnej alienacji” – po kilku latach podobnego kursowania osoby takie ani tu, ani tam nie sÄ… u siebie. W kraju, gdzie ciuÅ‚ajÄ…, myÅ›lÄ… tylko o sposobie wydania pieniÄ™dzy w domu, nie majÄ…c zamiaru inwestować w siebie, czy awansować. Powrót to chwila szczęścia, po czym dość szybko przychodzi moralny kac – w koÅ„cu status takiej osoby wiąże siÄ™ tylko z jej wyjazdami zarobkowymi, musi wiÄ™c stale pamiÄ™tać o tym, że kiedyÅ› wróci z powrotem zarabiać. Po kilku latach okazuje siÄ™, że cykl wyjazdów i powrotów to jedyne, co taki „ziemny” marynarz jest w stanie robić, od tego bowiem zależy jego pozycja spoÅ‚eczna, a powrót na staÅ‚e wiÄ…zać siÄ™ bÄ™dzie z jego utratÄ…. Z kolei w kraju zarobkowania, ze wzglÄ™du na dÅ‚ugie okresy nieobecnoÅ›ci też ma raczej maÅ‚e szanse awansu. W ten sposób w sensie spoÅ‚ecznym taki wahadÅ‚owiec stoi w miejscu.

Z drugiej strony ci, którzy mówiÄ… o „podwójnej alienacji” imigrantów zapominajÄ…, że we współczesnym hipermobilnym Å›wiecie tradycyjne formy zakorzenienia i „bycia u siebie” przestaÅ‚y mieć sens i znaczenie. Nie jesteÅ›my już mieszkaÅ„cami miasteczka czy wsi X i koniec kropka, a to, gdzie siÄ™ urodziliÅ›my, nie wyznacza już caÅ‚oÅ›ci naszych horyzontów – jesteÅ›my jednoczeÅ›nie pracownikami, mężczyznami, kobietami, Polakami, Europejczykami, rodzicami itd. Czy ludzie, którzy zostajÄ… w gminach, gdzie bezrobocie siÄ™ga 50% i powoli staczajÄ… siÄ™ w alkoholizm, nie skazujÄ… siÄ™ na o wiele bardziej niebezpieczny rodzaj alienacji?

W koÅ„cu nikt nie zaÅ‚amuje rÄ…k nad rozÅ‚Ä…kÄ… i alienacjÄ… ludzi pracujÄ…cych na platformach wiertniczych, nad marynarzami, czy komiwojażerami. Tym bardziej, iż historia nas uczy, że podobny wzór przemieszczania siÄ™ ludzi byÅ‚ dość powszechny i dawniej. Dla mÅ‚odego czÅ‚owieka z Moniek czy Podhala, wyjazd zarobkowy za granicÄ™ byÅ‚ wrÄ™cz rytuaÅ‚em, rodzajem „studiów” i przedÅ‚użeniem edukacji zarówno sto lat temu, jak i dzisiaj. Dla zubożaÅ‚ego ziemianina w XIX wieku takim rytuaÅ‚em byÅ‚a wycieczka po Europie (jak opowiada badacz pielgrzymek i turystyki, Antoni MÄ…czak, szlachta europejska Å‚Ä…czyÅ‚a wówczas zwiedzanie miejsc pielgrzymkowych z wizytacjÄ… miejscowych domów publicznych). PatrzÄ…c na historiÄ™ ludzkoÅ›ci pytanie o to, dlaczego ludzie wyjeżdżajÄ… - w ogóle jest źle postawione: czymÅ› wyjÄ…tkowym jest raczej fakt, że istniejÄ… ludzie, którzy caÅ‚e życie potrafiÄ… przesiedzieć na miejscu - a nie ci, którzy decydujÄ… siÄ™ na opuszczenie wÅ‚asnego zakÄ…tka.

Zmiana tradycji

Inna sprawa, że jako Polacy „powrót” mamy niestety wpisany mocno w tradycjÄ™. Wskutek pogmatwanych zawirowaÅ„ historii kultura polska wypracowaÅ‚a mechanizmy, czyniÄ…ce emigracjÄ™ w powszechnej Å›wiadomoÅ›ci czymÅ› co najmniej dwuznacznym, a najczęściej wrÄ™cz etycznie nagannym. Wyrażenie „wyjazd za chlebem” jest ukrytym potÄ™pieniem faktu, iż opuszcza siÄ™ OjczyznÄ™ dla pieniÄ™dzy. Przez niemal 200 lat akt pozostania w kraju byÅ‚ dowodem na heroizm i patriotyzm, a ci, którzy wyjeżdżali w celach indywidualnego rozwoju, traktowani byli co najmniej jako oportuniÅ›ci. Skoro każdy czÅ‚owiek w Polsce byÅ‚ potencjalnÄ… cegÅ‚Ä… w murze oporu przeciwko najeźdźcy, każdy wyjazd byÅ‚ powolnym osÅ‚abianiem spoÅ‚eczeÅ„stwa, wzmacniajÄ…c stan niewoli. Dlatego samo sÅ‚owo „emigracja” wzbudza tyle emocji.

W polskiej tradycji, zwÅ‚aszcza przedstawianej na użytek masowy, migracje naznaczone sÄ… wiÄ™c negatywnie, bÄ™dÄ…c tożsame z degradacjÄ…, nawet zdradÄ…. JedynÄ… dopuszczalnie moralnie emigracjÄ… byÅ‚a emigracja polityczna, a i ta musiaÅ‚a czÄ™sto siÄ™ tÅ‚umaczyć ze swej decyzji. Symbolicznym emigrantem polskim jest umierajÄ…cy na gruźlicÄ™ Norwid, wyjÄ…cy z nostalgii Mickiewicz, ewentualnie Latarnik ze sÅ‚ynnej (i jakże nudnej) noweli Sienkiewicza. Ludzie, którzy w tych czasach robili za granicÄ… Å›wiatowe kariery – wÅ‚aÅ›nie dlatego, że wyjechali – tak, jak BronisÅ‚aw Malinowski czy Marie Curie-SkÅ‚odowska, nie weszli w nasz oficjalny panteon emigrantów, gdyż brakowaÅ‚o im tragizmu, i nie cierpieli za miliony. StÄ…d powrót byÅ‚ postrzegany zawsze jako szczyt aspiracji politycznych i realizacja najgÅ‚Ä™bszych marzeÅ„. W koÅ„cu w skocznej piosence, którÄ… Å›piewamy na uroczystoÅ›ciach paÅ„stwowych z poważnymi minami na stojÄ…co, maszerujemy „do Polski”, a wiÄ™c wracamy.

Dzisiaj na szczęście wizerunek ten siÄ™ zmienia. Gdy migracja kojarzona jest raczej z awansem, mobilnoÅ›ciÄ… spoÅ‚ecznÄ…, wyrwaniem siÄ™ z dusznego grajdoÅ‚ka polskiego, zarabianiem pieniÄ™dzy i poznawaniem szerszego Å›wiata –stare symbole odchodzÄ… do lamusa – w koÅ„cu ani Norwid, ani tym bardziej Mickiewicz z sukcesem raczej nam siÄ™ nie kojarzÄ…. A to znaczy, że zmienia siÄ™ jednoczeÅ›nie znaczenie powrotu. „Ja wcale nie czujÄ™ siÄ™ emigrantem” – to bardzo czÄ™ste sÅ‚owa Polaków w Londynie, którzy nie zgadzajÄ… siÄ™ na zapakowanie ich w ciasne ramki narodowej narracji spod znaku Olszynki Grochowskiej, grochówki wojskowej i bogoojczyźnianego grochu z kapustÄ….

A skoro nie jest się emigrantem, no to nie ma skąd wracać.




adres tego artyku³u: http://www.gbritain.net/articles.php?id=70